Witam po dłuuuugiej przerwie. Wiecie co, tak sobie pomyślałam, że zostawianie Was już na samym początku opowiadania było niewłaściwe. Przepraszam Was za to naprawdę bardzo mocno.
Otóż jak wiecie, są wakacje, a wakacje oznaczają mnóstwo wolnego czasu. Chciałabym kontynuować pisanie, ale do tego potrzebuję Was, czytelnicy. Nie ma Was wielu, ale dla mnie każdy z Was jest wartościowy, bo osoby czytające moje opowiadanie można policzyć na palcach jednej ręki.
Jeżeli natrafiłeś na tego bloga przypadkiem, przeczytałeś dwa rozdziały, które nabazgrałam, spodobało Ci się i zdążyłeś wściec się na autorkę, że porzuciła bloga, to mam dobrą wiadomość. Jest ona przeznaczona dla nowych jak i starych czytelników.
BLOG ZOSTAJE PRZENIESIONY, A HISTORIA NA NIM ZAWARTA BĘDZIE KONTYNUOWANA.
(Jeśli zdążyliście oślepnąć od oczojebności napisu powyżej, to wybaczcie, ale musiałam to jakoś wyróżnić. )
Założyłam nowe konto na bloggerze i miałam zamiar prowadzić tam mojego osobistego bloga odnośnie tego, co się u mnie dzieje i niespodziewanie postanowiłam sobie: Będę kontynuować moje stare opowiadanie o Jusie.
Natychmiast zaplanowałam, że wytrwam w tym postanowieniu.
Gdybyście jeszcze byli zainteresowany historią Justina i Rose (w co wątpię), to za jakiś czas podeślę tu Wam link do nowego bloga, na którym zdecydowałam kontynuować zabawę w pisarkę.
To tyle z mojej strony. Mam cichą nadzieję, że wybaczycie mi to, że Was zostawiłam.
Pozdrawiam,
Oliwia. :)
poniedziałek, 28 lipca 2014
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Rozdział 2
„Swaggie”
Nagle w pokoju 18-letniej Rose
Morgan zabrzmiał donośny dźwięk budzika. Dziewczyna niechętnie otworzyła oczy,
lecz po chwili nakryła głowę poduszką. Nie miała zamiaru iść dzisiaj do szkoły.
Wiedziała, że ludzie będą o niej mówić, a to wszystko przez wczorajszy incydent
na koncercie- nastolatka spoliczkowała samego Justina Biebera! Wszystko było
spowodowane nagłą falą złości i oburzenia. Każdego czasami ponoszą emocje.
Wielka szkoda, że skutki muszą być aż tak fatalne…
- Rose, wstawaj, bo spóźnisz się
do szkoły!- zabrzmiał głos mamy z kuchni.
- Nie mam
zamiaru tam wracać!- krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
W jej sercu
działo się zbyt wiele, aby opisać to jednym słowem. Zwykle nie przejmowała się
opinią innych, twardo stąpała po ziemi i broniła swego, lecz to był pierwszy raz,
gdy odczuwała lęk przed światem i swoimi znajomymi ze szkoły. Nie umiała sobie
z tym poradzić i szczerze żałowała, że w ogóle pojawiła się na pamiętnym
koncercie.
Nagle do pokoju wkroczyła wysoka,
ciemnowłosa kobieta o zielonych oczach. Spojrzała na córkę zmartwionym
wzrokiem, po czym usiadła na łóżku dziewczyny i pogłaskała ją po ramieniu.
Znała sytuację i powód smutku Rose. Nastolatka opowiedziała jej o tym wczoraj,
co chwile roniąc łzy złości.
- Kochanie…-
zaczęła Stephanie- bardzo trudno jest mi zrozumieć co czujesz. Nigdy nie byłam
w podobnej sytuacji. Widzę, że jest ci ciężko i boisz się tego, co może się
stać. Pomimo wszystko, musisz być dzielna… Ludzie w twoim wieku są złośliwi,
ale…
- Dziękuję
mamo, nie trzeba poprawiać mi humoru- przerwała jej Rose.- Jesteś kochana, to
miłe z twojej strony, ale jakoś sobie poradzę… Jakoś…
Dziewczyna
poszła do łazienki, spoglądając w stronę lustra. Była wprost świetną aktorką.
Wiedziała, że w takiej sytuacji nawet mama nie potrafi jej zrozumieć. Pomimo
tego idealnie udało jej się pokazać, że rzekomo wszystko jest dobrze…
Rose wbiegła do szkoły z pochyloną
głową i swoim czarnym plecakiem na plecach. Przemierzając szybkim krokiem
szkolne korytarze starała się nie patrzeć na kogokolwiek. Czuła, że wzrok jej
znajomych wbity jest prosto w nią…
- Ej,
laluniu!- usłyszała donośny głos.- Jak było na koncercie Biebera? Mogłaś mu
mocniej przyłożyć!
Kilku
gangstersko ubranych chłopaków stało przy schodach i łobuzersko wpatrywali się
w pędzącą przez korytarz Rose. Dziewczyna podniosła wzrok, a grupa w tym samym
momencie zaśmiała się szyderczo.
- Zamknijcie
się- syknęła w ich stronę, zaciskając pięści.- Mnie przynajmniej było stać na
bilet na ten koncert…
- Żałosne.
Czy przypadkiem przepustki nie załatwiła ci twoja nadziana kasą
przyjaciółeczka?
- Nie masz
prawa jej tak nazywać, idioto!
Teraz
większość zaciekawionych uczniów przystanęło i wpatrywało się we wściekłą Rose
i jej przeciwników.
Blondwłosą dziewczynę
przepełniała czysta nienawiść i złość. Bezmózgowi chłopcy będą się z niej
nabijać? Doigrali się…
- Nie macie
prawa wyśmiewać się z mojej przyjaciółki ani z tego, co zrobiłam na wczorajszym
koncercie!- jej głos odbił się echem od białych ścian korytarza.- Dla was
Justin Bieber jest gnojkiem, ale prawda jest taka, że osiągnął o wiele więcej
niż wy sami zdołacie wygrać w całym swoim żałosnym życiu. Co prawda nie jestem
jego fanką, ale szanuję to, co robi. Wiem, że ma talent i zdolności, a wy tak
naprawdę nie macie nic.
Jeden z
chłopaków, najbardziej umięśniony, odszedł na chwilę od grupy i podszedł do
niewzruszonej Rose. Spojrzał się w jej duże, przepełnione gniewem błękitne oczy
i uśmiechnął się łobuzersko.
- Niezła
jesteś.
- Wsadź
sobie ten komplement gdzieś.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i
dumnym krokiem ruszyła w stronę biblioteki.
***
- Patrz- powiedziała Carly,
podając swojej przyjaciółce najnowsze wydanie słynnego magazynu plotkarskiego.-
Kupiłam to dziś rano. Szybko się rozeszło… Wzięłam ostatni egzemplarz.
Widocznie ten numer sprzedaje się niczym świeże bułeczki.
Nigdy
podczas powrotu ze szkoły Carly nie zwykła chwalić się swoimi nowymi dobytkami.
Rose wyjęła słuchawki z uszu i wzięła od przyjaciółki nowy numer brukowca. Na
okładce widniał napisany wielkimi, czerwonymi literami tekst: „ SZOK!!! Justin
Bieber uderzony przez fankę na scenie! Upokorzenie międzynarodowej gwiazdy!!!”.
Blondynka otworzyła gazetę i zaczęła czytać na głos treść głównego artykułu.
„Podczas swojego
wczorajszego koncertu w Phoenix, słynny piosenkarz- Justin Bieber został
uderzony przez fankę, którą zaprosił do siebie na scenę! Gwiazdor śpiewał dla
niej piosenkę, założył jej wianek na głowę i przytulał ją, na co dziewczyna nie
miała nic przeciwko. Wyglądała jak każda szczęściara, która została zaproszona
na scenę na występie tegoż wokalisty, czyli krótko mówiąc- wpadła w trans. Była
zwykłą, zachwyconą i pogrążoną w marzeniach nastolatką. Gdy Bieber zakończył
swój utwór, pochylił się nad fanką. Prawdopodobnie pragnął dać jej buziaka i
wtedy nagle został uderzony przez dziewczynę w policzek! Biedny Justin… Po
prostu dostał kosza od swojej fanki! (…)”
- Co za
brednie!- oburzyła się Rose.- On wcale nie próbował mnie pocałować, tylko
chciał mi coś powiedzieć!
- Czytaj
dalej- poleciła Carly, piłując paznokcie.
„(…)
Dziewczyna wykrzyczała piosenkarzowi, że jest oburzona jego zachowaniem,
dodając, że nie ma prawa jej dotykać! Zrzuciła wianek, który założył jej
gwiazdor i wyglądała jakby chciała ponowić atak. O dziwo, gdy do wściekłej
nastolatki podbiegli oburzeni ochroniarze, Justin uspokoił ich i zażyczył
sobie, aby bezpiecznie wyprowadzili dziewczynę z sali koncertowej. Widać, że
chłopak ma naprawdę dobre serce. Wielka szkoda, że jego uroku nie dostrzegła
jedynie bezlitosna fanka…”
- Głupie magazyny!- zdenerwowała się Rose, w złości oddając
przyjaciółce gazetę.- Jak oni mogli…
- To jeszcze nic- przerwała jej Carly.- Gdzieś czytałam, że
rzekomo krzyczałaś na niego również po tym jak zszedł ze sceny, a jeszcze w
innym magazynie dowiedziałam się, że później byliście na randce.
Bohaterka wczorajszego koncertu usiadła z wrażenia na
najbliższej ławce. Jeszcze jeden dopływ podobnych informacji, a czuła, że nie
dojdzie do własnego domu! Dopiero teraz pojęła jak czasami czują się niektóre
gwiazdy, gdy czasopisma rozsyłają same plotki.
- To okropne- uznała Rose, przymykając oczy i dotykając
dłonią swojego czoła.- Jak można w ogóle pisać takie bzdury?
- Widocznie można- powiedziała Carly i usiadła tuż obok
swojej przyjaciółki.- Nie martw się. Prędzej czy później cała sprawa ucichnie…
Rose
wróciła z łazienki, po czym przebrała się w piżamę i upadła na łóżko,
wzdychając ciężko. To był ciężki i pełen stresu dzień. Dziewczyna czuła, że
dosłownie za parę sekund zaśnie. Gdyby nie nagły SMS, padłaby od razu.
Podirytowana spojrzała na zegarek. Było kilka minut po północy. Kto normalny
pisze o tej porze?!
Zdziwiona
dostrzegła, że wiadomość pochodzi od nieznanego jej numeru. Treść SMS’a
brzmiała następująco:
„Dobranoc! Jak tam wrażenia
po koncercie? :)”
Rose bez dłuższego namysłu zaczęła odpisywać na tajemniczą,
elektroniczną korespondecję.
„Kim jesteś i skąd znasz
mój numer?”.
Nie musiała długo
czekać na odpowiedź. Dotarła już po minucie.
„ Poznałaś mnie już… ;)
Podpowiem, że znasz mnie ze szkoły. A tak w ogóle, to mów mi Swaggie ;) Gdybyś
miała jakikolwiek problem, możesz do mnie napisać. Zawsze służę pomocą, Rose!”
- Czy ja upadłam na głowę?!- zdenerwowała się nastolatka,
zakrywając twarz poduszką.- Piszę z jakimś gościem, którego kompletnie nie
znam, dodatkowo podającego się za mojego znajomego ze szkoły! Pedofil jak nic!
Dziewczyna ponownie popatrzyła na ekran komórki.
- Gdyby mnie nie znał nie wiedziałby jak mam na imię…-
przemknęło jej przez myśl.- W sumie to może naprawdę któryś z chłopców… Jutro
spróbuję do niego zadzwonić!
„Dzięki, Swaggie… Na pewno
skorzystam z Twojej pomocy. A Ty co, nie idziesz spać?”
Rose podniosła się z łóżka, aby przejrzeć się w lusterku.
Nie minęło pół minuty, a nadeszła odpowiedź.
„Nieee, to nie czas na
spanie, przynajmniej w moim mniemaniu! ;) Jeżeli jesteś zmęczona, to nie będę
Ci przeszkadzał. Słodkich snów! :)”
Nastolatka pospiesznie odpisała na SMS’a.
„Nie, nie jestem
zmęczona, no coś Ty! Porozmawiajmy jeszcze o czymś, straszliwie mi się nudzi!
;)”
Rose uśmiechnęła się do swojego telefonu, czekając na
kolejną wiadomość od Swaggie’go.
Drobne zmiany.
Hej, tu Oliwia ( bo któż by inny?! ).
Chciałam Was poinformować, że zmieniłam pewne ustawienia na blogu. Otoż osoby niezalogowane ( anonimy ) również mogą dodawać komentarze do moich postów i rozdziałów. Ogólnie przepraszam, że dawno nie pisałam...
Chciałam Was poinformować, że zmieniłam pewne ustawienia na blogu. Otoż osoby niezalogowane ( anonimy ) również mogą dodawać komentarze do moich postów i rozdziałów. Ogólnie przepraszam, że dawno nie pisałam...
Zaraz dodam drugi rozdział mojej historii :)
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 1
Oto mój pierwszy rozdział, miłej lektury!
Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. Jeśli popełniam jakieś błędy- powiedzcie mi o tym!
Ach, no i nie wiem jeszcze DOKŁADNIE wszystkiego o Justinie, ale na pewno opanowałam wystarczającą część tej wiedzy, aby napisać swoją własną historię :)
Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. Jeśli popełniam jakieś błędy- powiedzcie mi o tym!
Ach, no i nie wiem jeszcze DOKŁADNIE wszystkiego o Justinie, ale na pewno opanowałam wystarczającą część tej wiedzy, aby napisać swoją własną historię :)
„Koncert”
- Rose, nie
grzeb się tak!- dwie nastoletnie dziewczyny pędziły przez ogromny tłum
piszczących rówieśniczek.- Musimy być jak najbliżej sceny! Chcę go zobaczyć!
Jedna z przepychających się przez
gwar dziewczyn miała sięgające ramion kręcone, kasztanowe włosy i brązowe oczy,
z radością patrzące na świat. Była nieziemsko piękna, idealna figura, paznokcie
i makijaż, nie wspominając o cudownej osobowości i stylu ubierania się. Nosiła
imię Carly. Ciągnęła za rękę pewną średniego wzrostu dziewczynę z aparatem na
zębach. Posiadała duże, błękitne oczy, z obojętnością spoglądające na wszystko,
co działo się wokół. Jej, sięgające połowy pleców blond włosy szamotały się za
ciągniętą dziewczyną. Rodzice nadali jej imię Rose.
Owe zamieszanie spowodowane
było długo wyczekiwanym koncertem wielkiej gwiazdy i sławnego na całym świecie
młodego idola milionów nastolatek- Justina Biebera. Gwiazdor posiadał mnóstwo
fanów, lecz także wielu wrogów. Nienawidzili go za to, że na samym początku swojej
kariery, czyli w wieku 14-lat, zdaniem wielu osób śpiewał zbyt wysokim głosem.
Aktualnie był utalentowanym i niezwykle przystojnym 19-latkiem.
Rose należała do grupy nielubiących
Justina. Jej przyjaciółka, Carly była tak zwaną „Belieberką”, czyli fanką tegoż
gwiazdora. Nazwa pochodzi od angielskiego słowa „Believer”, co oznacza
„Wierzyciel”. Bieber zawsze namawiał fanów do wiary w marzenia, więc określenie
„Belieber” jest połączeniem nazwiska piosenkarza ze słowem „Believer”. Carly
zaciągnęła anty-fankę na koncert swojego ulubionego piosenkarza.
Dwóm przyjaciółkom udało się dotrzeć
aż pod samą scenę. Wiele innych wielbicielek pchało się na sam przód, lecz nie
osiągnęły celu. Tańczący na scenie, oświetlany milionami kolorowych świateł i nagrywany
tysiącami kamer Justin Bieber z uśmiechem na ustach śpiewał swój najnowszy hit.
Tysiące piszczących dziewczyn podnosiło wielkie transparenty z napisami
„Kochamy Cię Justin!”, „Jesteś najlepszy!” i tym podobne. Podekscytowana Carly
wyciągnęła wysoko swe dłonie i krzyczała najgłośniej jak tylko potrafiła. Rose
nie potrafiła zrozumieć jej radości. „Co w tym chłopaku takiego
ekscytującego?”- zadała sobie pytanie. Nagle, nie wiadomo dlaczego, dziewczyna
spostrzegła, że jej stopa porusza się w rytm muzyki. Jej ciało zaczynało drgać.
- Dosyć!- skarciła się w duchu.-
Jego muzyka wcale nie jest warta, aby przy niej tańczyć…
Carly była cała czerwona na
twarzy, gdy patrzyła na płynne ruchy swojego idola. Krzyczała i piszczała razem
z innymi fankami Justina. Jej marzenie się spełniło- mogła zobaczyć ukochanego
piosenkarza na żywo. Dzieliło ich zaledwie od siebie parę metrów… Oddychała tym
samym powietrzem co on, delektowała się smakiem dobrej zabawy… Carly była w
siódmym niebie, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która nienawidziła
Justina Biebera. Przyszła tu jedynie dlatego, ponieważ nie chciała sprawiać
swojej najlepszej koleżance przykrości, bo tego dnia Carly obchodziła swoje 18
urodziny.
Nagle piosenkarz zwrócił uwagę
na dwie nastolatki stojące w pierwszym rzędzie. Jedna z nich skakała i
piszczała ze szczęścia, natomiast druga czuwała z założonymi rękoma i obojętnie
przyglądała się jego występowi. - Obojętność?- pomyślał Justin.- Coś nowego…
Chłopak puścił pawie oczko i
uśmiechnął się do uszczęśliwionej Carly. Dziewczyna złapała się za miejsce, w
którym powinno być serce i westchnęła głośno. Na ten gest gwiazdor zaśmiał się
cicho, prawie myląc słowa piosenki, którą aktualnie śpiewał.
Niespodziewanie atmosfera na sali
koncertowej zmieniła się nie do poznania. Głośna i szybka muzyka zmieniła się w
spokojną melodię.
- Co się dzieje?- zapytała
zdezorientowana Rose i rozejrzała się dookoła.
- Zaraz koncert powinien się zakończyć.
Justin zawsze zaprasza na scenę jakąś piękną dziewczynę i śpiewa dla niej
uroczą piosenkę- „One Less Lonely Girl”, co znaczy „Jedną samotną dziewczynę
mniej”, po czym zabiera tę szczęściarę za scenę- opowiedziała Carly.- To
właśnie dlatego popędziłyśmy na sam przód tłumu. Mam nadzieję, że to właśnie
mnie wybierze!
Rose westchnęła głęboko i spojrzała
się na Justina, szepczącego coś pewnemu wysokiemu mężczyźnie w niebieskiej
koszulce. Chłopak popatrzył się w stronę dwóch nastoletnich przyjaciółek.
- O Boże, spojrzał się na mnie,
spojrzał na mnie!- podekscytowała się zauważona fanka.
Jej blondwłosa koleżanka uśmiechnęła
się, bo pomimo tego, że nie przepadała za Justinem Bieberem, była szczęśliwa,
ponieważ Carly za chwilę mogła spełnić swoje marzenie- czyli znaleźć się razem
ze swoim idolem na scenie.
Piosenkarz zaczął śpiewać utwór,
którym miał zakończyć swój koncert w Phoenix, rodzinnym mieście dwóch
najlepszych przyjaciółek. Mężczyzna w niebieskiej koszulce, wcześniej
rozmawiający z Justinem, zszedł ze sceny i udał się wzdłuż tłumu, szukając
dziewczyny wskazanej przez gwiazdora. Nagle zatrzymał się przy Carly i Rose.
Serce fanki Biebera zaczęło bić jak szalone. Czyżby to właśnie ona miała zostać
wybrana? Czy dane jej było stanąć tuż obok swojego idola, potrzymać go za rękę,
poczuć jego dotyk…?
Niespodziewanie mężczyzna
pociągnął Rose za nadgarstek i zaczął prowadzić wyrywającą się dziewczynę w
stronę sceny.
- Nie, ja wcale nie chcę tam iść!-
protestowała blondynka.- To nie ja miałam być wybrana!
-
Sam Justin polecił cię przyprowadzić- powiedział jeden z tancerzy.
„Czyli wtedy, gdy Carly myślała, że
Justin się na nią spojrzał tak naprawdę patrzył się… Na mnie…?”- pomyślała
dziewczyna i rzuciła swojej najlepszej
przyjaciółce przepraszające spojrzenie. Zawiedziona i zdezorientowana
fanka Justina spoglądała na prowadzoną przez mężczyznę szczęściarę.
- Przecież to miałam być ja…- zasmuciła się, a
po jej policzku spłynęła malutka łza.
Jeden z tancerzy wprowadził
zdezorientowaną Rose na scenę. Justin odwrócił się w jej stronę, ciągle
śpiewając swoją piosenkę. Uśmiechnął się do dziewczyny i wskazał jej ogromny,
ciemny tron. Blondynka nieśmiało usiadła na wskazanym miejscu. Piosenkarz przycupnął
na jednym z oparć siedziska, nie przestając śpiewać. Położył Rose jedną dłoń na
ramieniu i spojrzał się na nią, po czym założył jej na głowę wianek upleciony z
najprawdziwszych kwiatów z fioletową wstążką, delikatnie opadającą na jej plecy.
Dziewczyna popatrzyła na czekoladowe i ciepłe oczy idola milionów nastolatek.
Był szatynem a jego grzywka była uniesiona.
- „Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną
samotną dziewczynę mniej
Będzie
o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną
samotną dziewczynę mniej”
Rose
popatrzyła na chłopaka i na chwilę zapomniała o niechęci, którą do
niego żywiła.
Uśmiechnęła się delikatnie, ale za chwilę przymknęła usta, gdyż nie chciała
pokazywać piosenkarzowi swojego niebieskiego aparatu na zęby. Justin zaśmiał się
cicho, śpiewając dalej. Uwagę Rose przykuło jedno zdanie: „Jeśli tylko wpuściłabyś mnie do swojego świata, byłoby o jedną samotną
dziewczynę mniej”. Może muzyka
Justina nie była wcale taka zła…?
Nagle Rose usłyszała głośne
oklaski i krzyki. Okazało się, że dziewczyna była tak bardzo zasłuchana, że
nawet nie sprzeciwiła się, gdy gwiazdor dotknął jej policzka i nie zauważyła,
gdy skończył śpiewać piosenkę. Chłopak stał tuż przed nią. Pochylił się nad
siedzącą na tronie nastolatką i odsunął mały mikrofon od ust, aby nie było
słychać co mówi.
- I co,
panienko obojętna? Spodobała ci się moja muzyka?- zapytał, uśmiechając się
łobuzersko.
Nagle
rozległo się głośne plaśnięcie. Na policzku Justina widniał niezwykle czerwony
i wyraźny ślad kobiecej dłoni.
- Auuu…-
jęknął gwiazdor.
- Jak
śmiesz…!- krzyknęła zdenerwowana Rose.- Jak śmiesz nazywać mnie „panienką
obojętną”?! Jak mogłeś mnie dotknąć?! Wypraszam sobie!
Dziewczyna
była tak bardzo zdenerwowana, że w jej oczach błyszczały łzy złości.
Niespodziewanie do nastolatki
podbiegli oburzeni ochroniarze.
- Nie-
powiedział Justin, podnosząc rękę do góry, aby uspokoić strażników.- Zostawcie
ją w spokoju. Jedyne co macie z nią zrobić, to bezpiecznie wyprowadzić z sali
koncertowej.
Nagle Rose
zrzuciła z głowy wianek, który podczas wykonywania utworu założył jej
piosenkarz. Chłopak podniósł ozdobę i przepraszającym wzrokiem spojrzał na dziewczynę. Westchnął, po czym przysunął
malutki mikrofon z powrotem do ust, zwracając się do oburzonej zachowaniem Rose
publiczności.
- Kochani,
to był naprawdę wspaniały wieczór! Serdecznie dziękuję wam za wspólną zabawę!
Jesteście cudownymi fanami, bez was nie byłbym tym, kim jestem. Jeszcze raz
wielkie dzięki i do zobaczenia, Phoenix! Kocham was!- powiedział Justin i
machając do fanów zszedł ze sceny wraz z ochroniarzami, znikając za kulisami.
Trójka
strażników zmierzała wraz z Rose do wyjścia. Dziewczyna już całkowicie
ochłonęła po koncercie i wydobyła z siebie wszystkie negatywne emocje. Teraz
pragnęła jedynie wrócić do domu, upaść na łóżko i zasnąć.
- Czy mogę
poczekać na koleżankę przy wyjściu?- odezwała się nagle, a ochroniarze pokiwali
głowami i zniknęli za najbliższym zakrętem.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że
Justin wybrał Rose… Przecież patrzył się centralnie na mnie- ubolewała Carly,
stojąca jako ostatnia osoba w kolejce do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z
Justinem Bieberem.- Miliony dziewczyn chciałyby być na jej miejscu… Dlaczego
nie potrafiła tego docenić?
Nagle
spostrzegła, że nastała jej kolej na spotkanie ze swoim idolem. Miała pecha,
gdyż czekała najdłużej. Gdy młody gwiazdor dostrzegł Carly, uśmiechnął się i
klasnął w dłonie.
- Miło cię
widzieć- oznajmił.- Czy byłby problem, gdybyś posiedziała tu ze mną trochę
dłużej?
Dziewczyna
zaczerpnęła powietrza i zaczęła wachlować się dłonią.
- Jasne, że
nie, dla ciebie wszystko- odpowiedziała rozmarzonym głosem, po czym szybko
wyciągnęła telefon komórkowy i zrobiła nim zdjęcie piosenkarzowi.
Chłopak
zamrugał i przetarł oczy, wcześniej zaślepiony fleszem.
- Wybacz-
zaśmiała się Carly- musiałam…
- Jestem
przyzwyczajony.
Brązowowłosa
pokiwała powoli głową, po czym Justin pokazał jej gestem, aby usiadła na
fotelu, co też uczyniła. Justin skinął głową na otaczających go ochroniarzy, którzy
wyszli z małego, pomalowanego na biało pomieszczenia służącego do robienia
zdjęć.
Gwiazdor nie usiadł na drugim
fotelu, tylko ciągle krążył po pokoju, przypatrując się każdej rzeczy po kolei.
- Widziałem,
że przyszłaś na mój koncert z koleżanką. Nie gniewasz się, że to właśnie ją
wybrałem, aby przyszła do mnie na scenę? Widziałem, że ty pragnęłaś tego o
wiele bardziej, ale wciąż nie mogłem znieść myśli, że twoja przyjaciółka
pojawiła się na moim występie, ciągle pozostając obojętną do mojej muzyki. To
coś nowego. Nie jestem przyzwyczajony do obojętności, tylko do radujących się
fanów. Chciałem przekonać do siebie tamtą dziewczynę, ale coś mi nie wyszło…
- Naprawdę
przepraszam za jej zachowanie!- powiedziała Carly, spoglądając przepraszającym
wzrokiem na policzek chłopaka, na którym był naklejony ogromny plaster i
wacik.- Nie sądziłam, że mogłaby cię uderzyć!
Justin
zaśmiał się wesoło, ukazując rząd perłowo białych zębów.
- Nic się
nie stało! W każdym razie chciałbym prosić cię o przysługę… Wiem, że to mogłoby
się nie spodobać twojej przyjaciółce, ale…
- Ona ma na
imię Rose.
- Więc czy
Rose byłaby przeciwna gdybyś… Dała mi jej numer telefonu? Od razu oznajmiam, że
chciałbym ją jedynie przeprosić, nie wykorzystywałbym tego numeru do innych
celów niż przeprosiny!
Carly
otworzyła szeroko oczy i pogrążyła się w
rozmyślaniach. Jej koleżanka nie przepadała za Justinem, a gdyby on zaczął z
nią rozmawiać, zapewne domyśliłaby się, że to właśnie Carly dała gwiazdorowi
jej numer.
- Wiesz…
- Nalegam-
przerwał jej chłopak.
Dziewczyna
zaczęła wiercić się na skórzanym fotelu, ściskając nerwowo rękawy swojej
bluzki. Zagryzła wargi i westchnęła.
- A co
jeżeli Rose dowie się, że zrobiłam to bez jej zgody?- zmartwiła się nastolatka,
zaczesując swoją grzywkę do tyłu.- Wkurzyłaby się.
- Nie dowie
się, obiecuję.
- Jak masz
zamiar sprawić, aby się nie domyśliła?
-
Improwizacja?
Justin
ponownie uśmiechnął się najpiękniej jak umiał i wsadził ręce do kieszeni
spodni.
- To jak
będzie?
Carly przymknęła oczy i ponownie westchnęła w
geście zmęczenia i rezygnacji.
- No dobrze,
dam ci jej numer, ale Rose ma się nie dowiedzieć od kogo go masz, jasne?
- Jasne jak
słońce.
Piosenkarz podał dziewczynie małą
karteczkę i długopis, a ona zapisała na niej numer telefonu swojej
przyjaciółki. Gdy skończyła chłopak chwycił pisak, po czym podwinął rękaw
bluzki fanki. Zaczął pisać na przedramieniu dziewczyny jakieś liczby. Carly
zarumieniła się i wzdrygnęła. Dostrzegła kolejny uśmiech Justina, kiedy skończył
zapisywać ostatnią cyfrę.
- A oto mój
numer! Proszę cię jedynie, abyś nie sprzedała go mediom… Gdybyś kiedykolwiek
chciała zadzwonić lub napisać, nie krępuj się. Zawsze postaram się pomóc-
obiecał gwiazdor, aż nagle fanka zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła go
mocno.
Pożegnała
się ze swoim idolem, po czym szybko ruszyła ku drzwiom wyjściowym, aby spotkać
się z przyjaciółką.
- Urocza- zaśmiał się Justin,
wracając do swojej garderoby.
Po chwili
chłopak wkroczył do małego pomieszczenia w którym stało ogromne, podświetlane lustro.
Na dużej komodzie leżała spora ilość przedmiotów potrzebnych do przystosowania
piosenkarza do występu na scenie. Młody gwiazdor otworzył parę szuflad, w
poszukiwaniu swojego telefonu komórkowego. W skrytkach znalazł w większości
ubrania, lecz szukanej rzeczy ani śladu.
- Czy
potrzebujesz tego?
Justin
obrócił się zaciekawiony, po czym dostrzegł, że na krześle siedzi wysoka,
ciemnowłosa kobieta i w dłoni trzyma jeden z najnowszych telefonów na rynku,
należący do Biebera. Tajemnicza osoba miała na imię Allison i była
odpowiedzialna za wybór dziewczyny, która ma wejść na scenę na każdym koncercie
Justina. Oddała właścicielowi zgubę i splotła ręce na piersi.
- Widzę, że
poradziłeś sobie w wybraniu szczęściary, która miała zasiąść na tronie?
Myślałam, że to moja robota- powiedziała Allison, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś
zła?- zapytał ciekawy chłopak, sprawdzając godzinę na ekranie komórki.
- Skądże,
wcale! Po prostu byłam trochę… Zdziwiona? Tak czy inaczej widzę, że chyba źle
wybrałeś. Nigdy nie sądziłabym, że fanka mogłaby ci strzelić z liścia!-
zaśmiała się.
- Ona nie
jest moją fanką, to po pierwsze- zaczął mówić Justin, jedną ręką grając w grę
na telefonie, a drugą sięgając po paczkę chipsów leżącą niedaleko.- Po drugie,
była tego warta. Naprawdę.
- Serio?
Jesteś tego pewien? Ja uważam, że…
- NIECH TO,
PRZEGRAŁEM!- zdenerwował się piosenkarz, wrogo patrząc na wielki i czerwony
napis z gry „PRZEGRANA”.
Allison
westchnęła, po czym pociągnęła za klamkę od drzwi garderoby gwiazdora.
- Zbieraj
się, zaraz cała ekipa wraca do hotelu- powiedziała, po czym opuściła
pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając pogrążonego w grze na
swoim telefonie komórkowym Justina Biebera.
czwartek, 1 sierpnia 2013
Powitanie.
Witajcie!
Zamiast ględzić tu o mnie samej jedynie powiem, że na blogu chciałabym umieszczać moje opowiadanie poświęcone Justinowi Bieberowi oraz pewnej dziewczynie (całkowicie wymyślonej przeze mnie). Jeżeli nienawidzisz JB, to drogi czytelniku, proszę Cię o opuszczenie tejże witryny. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
Jeśli nie przepadasz za fanficami typu Justin Bieber x OC (wymyślona postać), to również proszę Cię o wyrozumiałość...
Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że z moimi blogami "Nic nie wiadomo". Co to znaczy? Jestem osobą, która NIESTETY nie potrafi zainteresować się czymś na dłuższy czas. Nazywam to "moimi fobiami". Co prawda mam nadzieję, że jeszcze długo pozostanę Belieber, ale cóż... Czas pokaże.
Blog nie jest jeszcze do końca rozwinięty, bo założyłam go... 10-15 minut temu? Muszę wszystko ogarnąć i nauczyć się korzystać z Blogspota :)
To by było na tyle.
Pozdrawiam,
Oliwia :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)