poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 2

„Swaggie”

             Nagle w pokoju 18-letniej Rose Morgan zabrzmiał donośny dźwięk budzika. Dziewczyna niechętnie otworzyła oczy, lecz po chwili nakryła głowę poduszką. Nie miała zamiaru iść dzisiaj do szkoły. Wiedziała, że ludzie będą o niej mówić, a to wszystko przez wczorajszy incydent na koncercie- nastolatka spoliczkowała samego Justina Biebera! Wszystko było spowodowane nagłą falą złości i oburzenia. Każdego czasami ponoszą emocje. Wielka szkoda, że skutki muszą być aż tak fatalne…
              - Rose, wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły!- zabrzmiał głos mamy z kuchni.
- Nie mam zamiaru tam wracać!- krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
W jej sercu działo się zbyt wiele, aby opisać to jednym słowem. Zwykle nie przejmowała się opinią innych, twardo stąpała po ziemi i broniła swego, lecz to był pierwszy raz, gdy odczuwała lęk przed światem i swoimi znajomymi ze szkoły. Nie umiała sobie z tym poradzić i szczerze żałowała, że w ogóle pojawiła się na pamiętnym koncercie.
              Nagle do pokoju wkroczyła wysoka, ciemnowłosa kobieta o zielonych oczach. Spojrzała na córkę zmartwionym wzrokiem, po czym usiadła na łóżku dziewczyny i pogłaskała ją po ramieniu. Znała sytuację i powód smutku Rose. Nastolatka opowiedziała jej o tym wczoraj, co chwile roniąc łzy złości.
- Kochanie…- zaczęła Stephanie- bardzo trudno jest mi zrozumieć co czujesz. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Widzę, że jest ci ciężko i boisz się tego, co może się stać. Pomimo wszystko, musisz być dzielna… Ludzie w twoim wieku są złośliwi, ale…
- Dziękuję mamo, nie trzeba poprawiać mi humoru- przerwała jej Rose.- Jesteś kochana, to miłe z twojej strony, ale jakoś sobie poradzę… Jakoś…
Dziewczyna poszła do łazienki, spoglądając w stronę lustra. Była wprost świetną aktorką. Wiedziała, że w takiej sytuacji nawet mama nie potrafi jej zrozumieć. Pomimo tego idealnie udało jej się pokazać, że rzekomo wszystko jest dobrze…
                Rose wbiegła do szkoły z pochyloną głową i swoim czarnym plecakiem na plecach. Przemierzając szybkim krokiem szkolne korytarze starała się nie patrzeć na kogokolwiek. Czuła, że wzrok jej znajomych wbity jest prosto w nią…
- Ej, laluniu!- usłyszała donośny głos.- Jak było na koncercie Biebera? Mogłaś mu mocniej przyłożyć!
Kilku gangstersko ubranych chłopaków stało przy schodach i łobuzersko wpatrywali się w pędzącą przez korytarz Rose. Dziewczyna podniosła wzrok, a grupa w tym samym momencie zaśmiała się szyderczo.
- Zamknijcie się- syknęła w ich stronę, zaciskając pięści.- Mnie przynajmniej było stać na bilet na ten koncert…
- Żałosne. Czy przypadkiem przepustki nie załatwiła ci twoja nadziana kasą przyjaciółeczka?
- Nie masz prawa jej tak nazywać, idioto!
Teraz większość zaciekawionych uczniów przystanęło i wpatrywało się we wściekłą Rose i jej przeciwników.
               Blondwłosą dziewczynę przepełniała czysta nienawiść i złość. Bezmózgowi chłopcy będą się z niej nabijać? Doigrali się…
- Nie macie prawa wyśmiewać się z mojej przyjaciółki ani z tego, co zrobiłam na wczorajszym koncercie!- jej głos odbił się echem od białych ścian korytarza.- Dla was Justin Bieber jest gnojkiem, ale prawda jest taka, że osiągnął o wiele więcej niż wy sami zdołacie wygrać w całym swoim żałosnym życiu. Co prawda nie jestem jego fanką, ale szanuję to, co robi. Wiem, że ma talent i zdolności, a wy tak naprawdę nie macie nic.
Jeden z chłopaków, najbardziej umięśniony, odszedł na chwilę od grupy i podszedł do niewzruszonej Rose. Spojrzał się w jej duże, przepełnione gniewem błękitne oczy i uśmiechnął się łobuzersko.
- Niezła jesteś.
- Wsadź sobie ten komplement gdzieś.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i dumnym krokiem ruszyła w stronę biblioteki.
***
               - Patrz- powiedziała Carly, podając swojej przyjaciółce najnowsze wydanie słynnego magazynu plotkarskiego.- Kupiłam to dziś rano. Szybko się rozeszło… Wzięłam ostatni egzemplarz. Widocznie ten numer sprzedaje się niczym świeże bułeczki.
Nigdy podczas powrotu ze szkoły Carly nie zwykła chwalić się swoimi nowymi dobytkami. Rose wyjęła słuchawki z uszu i wzięła od przyjaciółki nowy numer brukowca. Na okładce widniał napisany wielkimi, czerwonymi literami tekst: „ SZOK!!! Justin Bieber uderzony przez fankę na scenie! Upokorzenie międzynarodowej gwiazdy!!!”. Blondynka otworzyła gazetę i zaczęła czytać na głos treść głównego artykułu.

„Podczas swojego wczorajszego koncertu w Phoenix, słynny piosenkarz- Justin Bieber został uderzony przez fankę, którą zaprosił do siebie na scenę! Gwiazdor śpiewał dla niej piosenkę, założył jej wianek na głowę i przytulał ją, na co dziewczyna nie miała nic przeciwko. Wyglądała jak każda szczęściara, która została zaproszona na scenę na występie tegoż wokalisty, czyli krótko mówiąc- wpadła w trans. Była zwykłą, zachwyconą i pogrążoną w marzeniach nastolatką. Gdy Bieber zakończył swój utwór, pochylił się nad fanką. Prawdopodobnie pragnął dać jej buziaka i wtedy nagle został uderzony przez dziewczynę w policzek! Biedny Justin… Po prostu dostał kosza od swojej fanki! (…)”

- Co za brednie!- oburzyła się Rose.- On wcale nie próbował mnie pocałować, tylko chciał mi coś powiedzieć!
- Czytaj dalej- poleciła Carly, piłując paznokcie.

„(…) Dziewczyna wykrzyczała piosenkarzowi, że jest oburzona jego zachowaniem, dodając, że nie ma prawa jej dotykać! Zrzuciła wianek, który założył jej gwiazdor i wyglądała jakby chciała ponowić atak. O dziwo, gdy do wściekłej nastolatki podbiegli oburzeni ochroniarze, Justin uspokoił ich i zażyczył sobie, aby bezpiecznie wyprowadzili dziewczynę z sali koncertowej. Widać, że chłopak ma naprawdę dobre serce. Wielka szkoda, że jego uroku nie dostrzegła jedynie bezlitosna fanka…”

- Głupie magazyny!- zdenerwowała się Rose, w złości oddając przyjaciółce gazetę.- Jak oni mogli…
- To jeszcze nic- przerwała jej Carly.- Gdzieś czytałam, że rzekomo krzyczałaś na niego również po tym jak zszedł ze sceny, a jeszcze w innym magazynie dowiedziałam się, że później byliście na randce.
Bohaterka wczorajszego koncertu usiadła z wrażenia na najbliższej ławce. Jeszcze jeden dopływ podobnych informacji, a czuła, że nie dojdzie do własnego domu! Dopiero teraz pojęła jak czasami czują się niektóre gwiazdy, gdy czasopisma rozsyłają same plotki.
- To okropne- uznała Rose, przymykając oczy i dotykając dłonią swojego czoła.- Jak można w ogóle pisać takie bzdury?
- Widocznie można- powiedziała Carly i usiadła tuż obok swojej przyjaciółki.- Nie martw się. Prędzej czy później cała sprawa ucichnie…

           Rose wróciła z łazienki, po czym przebrała się w piżamę i upadła na łóżko, wzdychając ciężko. To był ciężki i pełen stresu dzień. Dziewczyna czuła, że dosłownie za parę sekund zaśnie. Gdyby nie nagły SMS, padłaby od razu. Podirytowana spojrzała na zegarek. Było kilka minut po północy. Kto normalny pisze o tej porze?!
           Zdziwiona dostrzegła, że wiadomość pochodzi od nieznanego jej numeru. Treść SMS’a brzmiała następująco:
„Dobranoc! Jak tam wrażenia po koncercie? :)”

Rose bez dłuższego namysłu zaczęła odpisywać na tajemniczą, elektroniczną korespondecję.
„Kim jesteś i skąd znasz mój numer?”.
 Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Dotarła już po minucie.
„ Poznałaś mnie już… ;) Podpowiem, że znasz mnie ze szkoły. A tak w ogóle, to mów mi Swaggie ;) Gdybyś miała jakikolwiek problem, możesz do mnie napisać. Zawsze służę pomocą, Rose!”

- Czy ja upadłam na głowę?!- zdenerwowała się nastolatka, zakrywając twarz poduszką.- Piszę z jakimś gościem, którego kompletnie nie znam, dodatkowo podającego się za mojego znajomego ze szkoły! Pedofil jak nic!
Dziewczyna ponownie popatrzyła na ekran komórki.
- Gdyby mnie nie znał nie wiedziałby jak mam na imię…- przemknęło jej przez myśl.- W sumie to może naprawdę któryś z chłopców… Jutro spróbuję do niego zadzwonić!

„Dzięki, Swaggie… Na pewno skorzystam z Twojej pomocy. A Ty co, nie idziesz spać?”

Rose podniosła się z łóżka, aby przejrzeć się w lusterku. Nie minęło pół minuty, a nadeszła odpowiedź.

„Nieee, to nie czas na spanie, przynajmniej w moim mniemaniu! ;) Jeżeli jesteś zmęczona, to nie będę Ci przeszkadzał. Słodkich snów! :)”

Nastolatka pospiesznie odpisała na SMS’a.

Nie, nie jestem zmęczona, no coś Ty! Porozmawiajmy jeszcze o czymś, straszliwie mi się nudzi! ;)”

Rose uśmiechnęła się do swojego telefonu, czekając na kolejną wiadomość od Swaggie’go. 

Drobne zmiany.

Hej, tu Oliwia ( bo któż by inny?! ).
Chciałam Was poinformować, że zmieniłam pewne ustawienia na blogu. Otoż osoby niezalogowane ( anonimy ) również mogą dodawać komentarze do moich postów i rozdziałów. Ogólnie przepraszam, że dawno nie pisałam...
Zaraz dodam drugi rozdział mojej historii :) 

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 1

Oto mój pierwszy rozdział, miłej lektury!
Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. Jeśli popełniam jakieś błędy- powiedzcie mi o tym! 
Ach, no i nie wiem jeszcze DOKŁADNIE wszystkiego o Justinie, ale na pewno opanowałam wystarczającą część tej wiedzy, aby napisać swoją własną historię :) 




„Koncert”

 - Rose, nie grzeb się tak!- dwie nastoletnie dziewczyny pędziły przez ogromny tłum piszczących rówieśniczek.- Musimy być jak najbliżej sceny! Chcę go zobaczyć!
Jedna z przepychających się przez gwar dziewczyn miała sięgające ramion kręcone, kasztanowe włosy i brązowe oczy, z radością patrzące na świat. Była nieziemsko piękna, idealna figura, paznokcie i makijaż, nie wspominając o cudownej osobowości i stylu ubierania się. Nosiła imię Carly. Ciągnęła za rękę pewną średniego wzrostu dziewczynę z aparatem na zębach. Posiadała duże, błękitne oczy, z obojętnością spoglądające na wszystko, co działo się wokół. Jej, sięgające połowy pleców blond włosy szamotały się za ciągniętą dziewczyną. Rodzice nadali jej imię Rose.
         Owe zamieszanie spowodowane było długo wyczekiwanym koncertem wielkiej gwiazdy i sławnego na całym świecie młodego idola milionów nastolatek- Justina Biebera. Gwiazdor posiadał mnóstwo fanów, lecz także wielu wrogów. Nienawidzili go za to, że na samym początku swojej kariery, czyli w wieku 14-lat, zdaniem wielu osób śpiewał zbyt wysokim głosem. Aktualnie był utalentowanym i niezwykle przystojnym 19-latkiem.
          Rose należała do grupy nielubiących Justina. Jej przyjaciółka, Carly była tak zwaną „Belieberką”, czyli fanką tegoż gwiazdora. Nazwa pochodzi od angielskiego słowa „Believer”, co oznacza „Wierzyciel”. Bieber zawsze namawiał fanów do wiary w marzenia, więc określenie „Belieber” jest połączeniem nazwiska piosenkarza ze słowem „Believer”. Carly zaciągnęła anty-fankę na koncert swojego ulubionego piosenkarza.
           Dwóm przyjaciółkom udało się dotrzeć aż pod samą scenę. Wiele innych wielbicielek pchało się na sam przód, lecz nie osiągnęły celu. Tańczący na scenie, oświetlany milionami kolorowych świateł i nagrywany tysiącami kamer Justin Bieber z uśmiechem na ustach śpiewał swój najnowszy hit. Tysiące piszczących dziewczyn podnosiło wielkie transparenty z napisami „Kochamy Cię Justin!”, „Jesteś najlepszy!” i tym podobne. Podekscytowana Carly wyciągnęła wysoko swe dłonie i krzyczała najgłośniej jak tylko potrafiła. Rose nie potrafiła zrozumieć jej radości. „Co w tym chłopaku takiego ekscytującego?”- zadała sobie pytanie. Nagle, nie wiadomo dlaczego, dziewczyna spostrzegła, że jej stopa porusza się w rytm muzyki. Jej ciało zaczynało drgać.
- Dosyć!- skarciła się w duchu.- Jego muzyka wcale nie jest warta, aby przy niej tańczyć…
             Carly była cała czerwona na twarzy, gdy patrzyła na płynne ruchy swojego idola. Krzyczała i piszczała razem z innymi fankami Justina. Jej marzenie się spełniło- mogła zobaczyć ukochanego piosenkarza na żywo. Dzieliło ich zaledwie od siebie parę metrów… Oddychała tym samym powietrzem co on, delektowała się smakiem dobrej zabawy… Carly była w siódmym niebie, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która nienawidziła Justina Biebera. Przyszła tu jedynie dlatego, ponieważ nie chciała sprawiać swojej najlepszej koleżance przykrości, bo tego dnia Carly obchodziła swoje 18 urodziny.
                 Nagle piosenkarz zwrócił uwagę na dwie nastolatki stojące w pierwszym rzędzie. Jedna z nich skakała i piszczała ze szczęścia, natomiast druga czuwała z założonymi rękoma i obojętnie przyglądała się jego występowi. - Obojętność?- pomyślał Justin.- Coś nowego…
Chłopak puścił pawie oczko i uśmiechnął się do uszczęśliwionej Carly. Dziewczyna złapała się za miejsce, w którym powinno być serce i westchnęła głośno. Na ten gest gwiazdor zaśmiał się cicho, prawie myląc słowa piosenki, którą aktualnie śpiewał.
                 Niespodziewanie atmosfera na sali koncertowej zmieniła się nie do poznania. Głośna i szybka muzyka zmieniła się w spokojną melodię.
- Co się dzieje?- zapytała zdezorientowana Rose i rozejrzała się dookoła.
- Zaraz koncert powinien się zakończyć. Justin zawsze zaprasza na scenę jakąś piękną dziewczynę i śpiewa dla niej uroczą piosenkę- „One Less Lonely Girl”, co znaczy „Jedną samotną dziewczynę mniej”, po czym zabiera tę szczęściarę za scenę- opowiedziała Carly.- To właśnie dlatego popędziłyśmy na sam przód tłumu. Mam nadzieję, że to właśnie mnie wybierze!
Rose westchnęła głęboko i spojrzała się na Justina, szepczącego coś pewnemu wysokiemu mężczyźnie w niebieskiej koszulce. Chłopak popatrzył się w stronę dwóch nastoletnich przyjaciółek.
- O Boże, spojrzał się na mnie, spojrzał na mnie!- podekscytowała się zauważona fanka.
Jej blondwłosa koleżanka uśmiechnęła się, bo pomimo tego, że nie przepadała za Justinem Bieberem, była szczęśliwa, ponieważ Carly za chwilę mogła spełnić swoje marzenie- czyli znaleźć się razem ze swoim idolem na scenie.
              Piosenkarz zaczął śpiewać utwór, którym miał zakończyć swój koncert w Phoenix, rodzinnym mieście dwóch najlepszych przyjaciółek. Mężczyzna w niebieskiej koszulce, wcześniej rozmawiający z Justinem, zszedł ze sceny i udał się wzdłuż tłumu, szukając dziewczyny wskazanej przez gwiazdora. Nagle zatrzymał się przy Carly i Rose. Serce fanki Biebera zaczęło bić jak szalone. Czyżby to właśnie ona miała zostać wybrana? Czy dane jej było stanąć tuż obok swojego idola, potrzymać go za rękę, poczuć jego dotyk…?
              Niespodziewanie mężczyzna pociągnął Rose za nadgarstek i zaczął prowadzić wyrywającą się dziewczynę w stronę sceny.
- Nie, ja wcale nie chcę tam iść!- protestowała blondynka.- To nie ja miałam być wybrana!
- Sam Justin polecił cię przyprowadzić- powiedział jeden z tancerzy.
„Czyli wtedy, gdy Carly myślała, że Justin się na nią spojrzał tak naprawdę patrzył się… Na mnie…?”- pomyślała dziewczyna i rzuciła swojej najlepszej  przyjaciółce przepraszające spojrzenie. Zawiedziona i zdezorientowana fanka Justina spoglądała na prowadzoną przez mężczyznę szczęściarę.
 - Przecież to miałam być ja…- zasmuciła się, a po jej policzku spłynęła malutka łza.
Jeden z tancerzy wprowadził zdezorientowaną Rose na scenę. Justin odwrócił się w jej stronę, ciągle śpiewając swoją piosenkę. Uśmiechnął się do dziewczyny i wskazał jej ogromny, ciemny tron. Blondynka nieśmiało usiadła na wskazanym miejscu. Piosenkarz przycupnął na jednym z oparć siedziska, nie przestając śpiewać. Położył Rose jedną dłoń na ramieniu i spojrzał się na nią, po czym założył jej na głowę wianek upleciony z najprawdziwszych kwiatów z fioletową wstążką, delikatnie opadającą na jej plecy. Dziewczyna popatrzyła na czekoladowe i ciepłe oczy idola milionów nastolatek. Był szatynem a jego grzywka była uniesiona.
- „Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną samotną dziewczynę mniej
Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną samotną dziewczynę mniej”
Rose popatrzyła na chłopaka i na chwilę zapomniała o niechęci, którą do
niego żywiła. Uśmiechnęła się delikatnie, ale za chwilę przymknęła usta, gdyż nie chciała pokazywać piosenkarzowi swojego niebieskiego aparatu na zęby. Justin zaśmiał się cicho, śpiewając dalej. Uwagę Rose przykuło jedno zdanie: „Jeśli tylko wpuściłabyś mnie do swojego świata, byłoby o jedną samotną dziewczynę mniej”.  Może muzyka Justina nie była wcale taka zła…?
               Nagle Rose usłyszała głośne oklaski i krzyki. Okazało się, że dziewczyna była tak bardzo zasłuchana, że nawet nie sprzeciwiła się, gdy gwiazdor dotknął jej policzka i nie zauważyła, gdy skończył śpiewać piosenkę. Chłopak stał tuż przed nią. Pochylił się nad siedzącą na tronie nastolatką i odsunął mały mikrofon od ust, aby nie było słychać co mówi.
- I co, panienko obojętna? Spodobała ci się moja muzyka?- zapytał, uśmiechając się łobuzersko.
Nagle rozległo się głośne plaśnięcie. Na policzku Justina widniał niezwykle czerwony i wyraźny ślad kobiecej dłoni.
- Auuu…- jęknął gwiazdor.
- Jak śmiesz…!- krzyknęła zdenerwowana Rose.- Jak śmiesz nazywać mnie „panienką obojętną”?! Jak mogłeś mnie dotknąć?! Wypraszam sobie!
Dziewczyna była tak bardzo zdenerwowana, że w jej oczach błyszczały łzy złości.
                 Niespodziewanie do nastolatki podbiegli oburzeni ochroniarze.
- Nie- powiedział Justin, podnosząc rękę do góry, aby uspokoić strażników.- Zostawcie ją w spokoju. Jedyne co macie z nią zrobić, to bezpiecznie wyprowadzić z sali koncertowej.
Nagle Rose zrzuciła z głowy wianek, który podczas wykonywania utworu założył jej piosenkarz. Chłopak podniósł ozdobę i przepraszającym wzrokiem spojrzał  na dziewczynę. Westchnął, po czym przysunął malutki mikrofon z powrotem do ust, zwracając się do oburzonej zachowaniem Rose publiczności.
- Kochani, to był naprawdę wspaniały wieczór! Serdecznie dziękuję wam za wspólną zabawę! Jesteście cudownymi fanami, bez was nie byłbym tym, kim jestem. Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia, Phoenix! Kocham was!- powiedział Justin i machając do fanów zszedł ze sceny wraz z ochroniarzami, znikając za kulisami.
Trójka strażników zmierzała wraz z Rose do wyjścia. Dziewczyna już całkowicie ochłonęła po koncercie i wydobyła z siebie wszystkie negatywne emocje. Teraz pragnęła jedynie wrócić do domu, upaść na łóżko i zasnąć.
- Czy mogę poczekać na koleżankę przy wyjściu?- odezwała się nagle, a ochroniarze pokiwali głowami i zniknęli za najbliższym zakrętem.
              - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Justin wybrał Rose… Przecież patrzył się centralnie na mnie- ubolewała Carly, stojąca jako ostatnia osoba w kolejce do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z Justinem Bieberem.- Miliony dziewczyn chciałyby być na jej miejscu… Dlaczego nie potrafiła tego docenić?
Nagle spostrzegła, że nastała jej kolej na spotkanie ze swoim idolem. Miała pecha, gdyż czekała najdłużej. Gdy młody gwiazdor dostrzegł Carly, uśmiechnął się i klasnął w dłonie.
- Miło cię widzieć- oznajmił.- Czy byłby problem, gdybyś posiedziała tu ze mną trochę dłużej?
Dziewczyna zaczerpnęła powietrza i zaczęła wachlować się dłonią.
- Jasne, że nie, dla ciebie wszystko- odpowiedziała rozmarzonym głosem, po czym szybko wyciągnęła telefon komórkowy i zrobiła nim zdjęcie piosenkarzowi.
Chłopak zamrugał i przetarł oczy, wcześniej zaślepiony fleszem.
- Wybacz- zaśmiała się Carly- musiałam…
- Jestem przyzwyczajony.
Brązowowłosa pokiwała powoli głową, po czym Justin pokazał jej gestem, aby usiadła na fotelu, co też uczyniła. Justin skinął głową na otaczających go ochroniarzy, którzy wyszli z małego, pomalowanego na biało pomieszczenia służącego do robienia zdjęć.
                  Gwiazdor nie usiadł na drugim fotelu, tylko ciągle krążył po pokoju, przypatrując się każdej rzeczy po kolei.
- Widziałem, że przyszłaś na mój koncert z koleżanką. Nie gniewasz się, że to właśnie ją wybrałem, aby przyszła do mnie na scenę? Widziałem, że ty pragnęłaś tego o wiele bardziej, ale wciąż nie mogłem znieść myśli, że twoja przyjaciółka pojawiła się na moim występie, ciągle pozostając obojętną do mojej muzyki. To coś nowego. Nie jestem przyzwyczajony do obojętności, tylko do radujących się fanów. Chciałem przekonać do siebie tamtą dziewczynę, ale coś mi nie wyszło…
- Naprawdę przepraszam za jej zachowanie!- powiedziała Carly, spoglądając przepraszającym wzrokiem na policzek chłopaka, na którym był naklejony ogromny plaster i wacik.- Nie sądziłam, że mogłaby cię uderzyć!
Justin zaśmiał się wesoło, ukazując rząd perłowo białych zębów.
- Nic się nie stało! W każdym razie chciałbym prosić cię o przysługę… Wiem, że to mogłoby się nie spodobać twojej przyjaciółce, ale…
- Ona ma na imię Rose.
- Więc czy Rose byłaby przeciwna gdybyś… Dała mi jej numer telefonu? Od razu oznajmiam, że chciałbym ją jedynie przeprosić, nie wykorzystywałbym tego numeru do innych celów niż przeprosiny!
Carly otworzyła szeroko oczy i pogrążyła się  w rozmyślaniach. Jej koleżanka nie przepadała za Justinem, a gdyby on zaczął z nią rozmawiać, zapewne domyśliłaby się, że to właśnie Carly dała gwiazdorowi jej numer.
- Wiesz…
- Nalegam- przerwał jej chłopak.
Dziewczyna zaczęła wiercić się na skórzanym fotelu, ściskając nerwowo rękawy swojej bluzki. Zagryzła wargi i westchnęła.
- A co jeżeli Rose dowie się, że zrobiłam to bez jej zgody?- zmartwiła się nastolatka, zaczesując swoją grzywkę do tyłu.- Wkurzyłaby się.
- Nie dowie się, obiecuję.
- Jak masz zamiar sprawić, aby się nie domyśliła?
- Improwizacja?
Justin ponownie uśmiechnął się najpiękniej jak umiał i wsadził ręce do kieszeni spodni.
- To jak będzie?
 Carly przymknęła oczy i ponownie westchnęła w geście zmęczenia i rezygnacji.
- No dobrze, dam ci jej numer, ale Rose ma się nie dowiedzieć od kogo go masz, jasne?
- Jasne jak słońce.
             Piosenkarz podał dziewczynie małą karteczkę i długopis, a ona zapisała na niej numer telefonu swojej przyjaciółki. Gdy skończyła chłopak chwycił pisak, po czym podwinął rękaw bluzki fanki. Zaczął pisać na przedramieniu dziewczyny jakieś liczby. Carly zarumieniła się i wzdrygnęła. Dostrzegła kolejny uśmiech Justina, kiedy skończył zapisywać ostatnią cyfrę.
- A oto mój numer! Proszę cię jedynie, abyś nie sprzedała go mediom… Gdybyś kiedykolwiek chciała zadzwonić lub napisać, nie krępuj się. Zawsze postaram się pomóc- obiecał gwiazdor, aż nagle fanka zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła go mocno.
Pożegnała się ze swoim idolem, po czym szybko ruszyła ku drzwiom wyjściowym, aby spotkać się z przyjaciółką.
            - Urocza- zaśmiał się Justin, wracając do swojej garderoby.
Po chwili chłopak wkroczył do małego pomieszczenia w którym stało ogromne, podświetlane lustro. Na dużej komodzie leżała spora ilość przedmiotów potrzebnych do przystosowania piosenkarza do występu na scenie. Młody gwiazdor otworzył parę szuflad, w poszukiwaniu swojego telefonu komórkowego. W skrytkach znalazł w większości ubrania, lecz szukanej rzeczy ani śladu.
- Czy potrzebujesz tego?
Justin obrócił się zaciekawiony, po czym dostrzegł, że na krześle siedzi wysoka, ciemnowłosa kobieta i w dłoni trzyma jeden z najnowszych telefonów na rynku, należący do Biebera. Tajemnicza osoba miała na imię Allison i była odpowiedzialna za wybór dziewczyny, która ma wejść na scenę na każdym koncercie Justina. Oddała właścicielowi zgubę i splotła ręce na piersi.
- Widzę, że poradziłeś sobie w wybraniu szczęściary, która miała zasiąść na tronie? Myślałam, że to moja robota- powiedziała Allison, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś zła?- zapytał ciekawy chłopak, sprawdzając godzinę na ekranie komórki.
- Skądże, wcale! Po prostu byłam trochę… Zdziwiona? Tak czy inaczej widzę, że chyba źle wybrałeś. Nigdy nie sądziłabym, że fanka mogłaby ci strzelić z liścia!- zaśmiała się.
- Ona nie jest moją fanką, to po pierwsze- zaczął mówić Justin, jedną ręką grając w grę na telefonie, a drugą sięgając po paczkę chipsów leżącą niedaleko.- Po drugie, była tego warta. Naprawdę.
- Serio? Jesteś tego pewien? Ja uważam, że…
- NIECH TO, PRZEGRAŁEM!- zdenerwował się piosenkarz, wrogo patrząc na wielki i czerwony napis z gry „PRZEGRANA”.
Allison westchnęła, po czym pociągnęła za klamkę od drzwi garderoby gwiazdora.

- Zbieraj się, zaraz cała ekipa wraca do hotelu- powiedziała, po czym opuściła pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając pogrążonego w grze na swoim telefonie komórkowym Justina Biebera.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Powitanie.

Witajcie!

Zamiast ględzić tu o mnie samej jedynie powiem, że na blogu chciałabym umieszczać moje opowiadanie poświęcone Justinowi Bieberowi oraz pewnej dziewczynie (całkowicie wymyślonej przeze mnie). Jeżeli nienawidzisz JB, to drogi czytelniku, proszę Cię o opuszczenie tejże witryny. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. 
Jeśli nie przepadasz za fanficami typu Justin Bieber x OC (wymyślona postać), to również proszę Cię o wyrozumiałość... 
Przede wszystkim chciałabym powiedzieć, że z moimi blogami "Nic nie wiadomo". Co to znaczy? Jestem osobą, która NIESTETY nie potrafi zainteresować się czymś na dłuższy czas. Nazywam to "moimi fobiami". Co prawda mam nadzieję, że jeszcze długo pozostanę Belieber, ale cóż... Czas pokaże. 
Blog nie jest jeszcze do końca rozwinięty, bo założyłam go... 10-15 minut temu? Muszę wszystko ogarnąć i nauczyć się korzystać z Blogspota :) 
To by było na tyle.
Pozdrawiam, 
Oliwia :)