poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 2

„Swaggie”

             Nagle w pokoju 18-letniej Rose Morgan zabrzmiał donośny dźwięk budzika. Dziewczyna niechętnie otworzyła oczy, lecz po chwili nakryła głowę poduszką. Nie miała zamiaru iść dzisiaj do szkoły. Wiedziała, że ludzie będą o niej mówić, a to wszystko przez wczorajszy incydent na koncercie- nastolatka spoliczkowała samego Justina Biebera! Wszystko było spowodowane nagłą falą złości i oburzenia. Każdego czasami ponoszą emocje. Wielka szkoda, że skutki muszą być aż tak fatalne…
              - Rose, wstawaj, bo spóźnisz się do szkoły!- zabrzmiał głos mamy z kuchni.
- Nie mam zamiaru tam wracać!- krzyknęła zrozpaczona dziewczyna.
W jej sercu działo się zbyt wiele, aby opisać to jednym słowem. Zwykle nie przejmowała się opinią innych, twardo stąpała po ziemi i broniła swego, lecz to był pierwszy raz, gdy odczuwała lęk przed światem i swoimi znajomymi ze szkoły. Nie umiała sobie z tym poradzić i szczerze żałowała, że w ogóle pojawiła się na pamiętnym koncercie.
              Nagle do pokoju wkroczyła wysoka, ciemnowłosa kobieta o zielonych oczach. Spojrzała na córkę zmartwionym wzrokiem, po czym usiadła na łóżku dziewczyny i pogłaskała ją po ramieniu. Znała sytuację i powód smutku Rose. Nastolatka opowiedziała jej o tym wczoraj, co chwile roniąc łzy złości.
- Kochanie…- zaczęła Stephanie- bardzo trudno jest mi zrozumieć co czujesz. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. Widzę, że jest ci ciężko i boisz się tego, co może się stać. Pomimo wszystko, musisz być dzielna… Ludzie w twoim wieku są złośliwi, ale…
- Dziękuję mamo, nie trzeba poprawiać mi humoru- przerwała jej Rose.- Jesteś kochana, to miłe z twojej strony, ale jakoś sobie poradzę… Jakoś…
Dziewczyna poszła do łazienki, spoglądając w stronę lustra. Była wprost świetną aktorką. Wiedziała, że w takiej sytuacji nawet mama nie potrafi jej zrozumieć. Pomimo tego idealnie udało jej się pokazać, że rzekomo wszystko jest dobrze…
                Rose wbiegła do szkoły z pochyloną głową i swoim czarnym plecakiem na plecach. Przemierzając szybkim krokiem szkolne korytarze starała się nie patrzeć na kogokolwiek. Czuła, że wzrok jej znajomych wbity jest prosto w nią…
- Ej, laluniu!- usłyszała donośny głos.- Jak było na koncercie Biebera? Mogłaś mu mocniej przyłożyć!
Kilku gangstersko ubranych chłopaków stało przy schodach i łobuzersko wpatrywali się w pędzącą przez korytarz Rose. Dziewczyna podniosła wzrok, a grupa w tym samym momencie zaśmiała się szyderczo.
- Zamknijcie się- syknęła w ich stronę, zaciskając pięści.- Mnie przynajmniej było stać na bilet na ten koncert…
- Żałosne. Czy przypadkiem przepustki nie załatwiła ci twoja nadziana kasą przyjaciółeczka?
- Nie masz prawa jej tak nazywać, idioto!
Teraz większość zaciekawionych uczniów przystanęło i wpatrywało się we wściekłą Rose i jej przeciwników.
               Blondwłosą dziewczynę przepełniała czysta nienawiść i złość. Bezmózgowi chłopcy będą się z niej nabijać? Doigrali się…
- Nie macie prawa wyśmiewać się z mojej przyjaciółki ani z tego, co zrobiłam na wczorajszym koncercie!- jej głos odbił się echem od białych ścian korytarza.- Dla was Justin Bieber jest gnojkiem, ale prawda jest taka, że osiągnął o wiele więcej niż wy sami zdołacie wygrać w całym swoim żałosnym życiu. Co prawda nie jestem jego fanką, ale szanuję to, co robi. Wiem, że ma talent i zdolności, a wy tak naprawdę nie macie nic.
Jeden z chłopaków, najbardziej umięśniony, odszedł na chwilę od grupy i podszedł do niewzruszonej Rose. Spojrzał się w jej duże, przepełnione gniewem błękitne oczy i uśmiechnął się łobuzersko.
- Niezła jesteś.
- Wsadź sobie ten komplement gdzieś.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i dumnym krokiem ruszyła w stronę biblioteki.
***
               - Patrz- powiedziała Carly, podając swojej przyjaciółce najnowsze wydanie słynnego magazynu plotkarskiego.- Kupiłam to dziś rano. Szybko się rozeszło… Wzięłam ostatni egzemplarz. Widocznie ten numer sprzedaje się niczym świeże bułeczki.
Nigdy podczas powrotu ze szkoły Carly nie zwykła chwalić się swoimi nowymi dobytkami. Rose wyjęła słuchawki z uszu i wzięła od przyjaciółki nowy numer brukowca. Na okładce widniał napisany wielkimi, czerwonymi literami tekst: „ SZOK!!! Justin Bieber uderzony przez fankę na scenie! Upokorzenie międzynarodowej gwiazdy!!!”. Blondynka otworzyła gazetę i zaczęła czytać na głos treść głównego artykułu.

„Podczas swojego wczorajszego koncertu w Phoenix, słynny piosenkarz- Justin Bieber został uderzony przez fankę, którą zaprosił do siebie na scenę! Gwiazdor śpiewał dla niej piosenkę, założył jej wianek na głowę i przytulał ją, na co dziewczyna nie miała nic przeciwko. Wyglądała jak każda szczęściara, która została zaproszona na scenę na występie tegoż wokalisty, czyli krótko mówiąc- wpadła w trans. Była zwykłą, zachwyconą i pogrążoną w marzeniach nastolatką. Gdy Bieber zakończył swój utwór, pochylił się nad fanką. Prawdopodobnie pragnął dać jej buziaka i wtedy nagle został uderzony przez dziewczynę w policzek! Biedny Justin… Po prostu dostał kosza od swojej fanki! (…)”

- Co za brednie!- oburzyła się Rose.- On wcale nie próbował mnie pocałować, tylko chciał mi coś powiedzieć!
- Czytaj dalej- poleciła Carly, piłując paznokcie.

„(…) Dziewczyna wykrzyczała piosenkarzowi, że jest oburzona jego zachowaniem, dodając, że nie ma prawa jej dotykać! Zrzuciła wianek, który założył jej gwiazdor i wyglądała jakby chciała ponowić atak. O dziwo, gdy do wściekłej nastolatki podbiegli oburzeni ochroniarze, Justin uspokoił ich i zażyczył sobie, aby bezpiecznie wyprowadzili dziewczynę z sali koncertowej. Widać, że chłopak ma naprawdę dobre serce. Wielka szkoda, że jego uroku nie dostrzegła jedynie bezlitosna fanka…”

- Głupie magazyny!- zdenerwowała się Rose, w złości oddając przyjaciółce gazetę.- Jak oni mogli…
- To jeszcze nic- przerwała jej Carly.- Gdzieś czytałam, że rzekomo krzyczałaś na niego również po tym jak zszedł ze sceny, a jeszcze w innym magazynie dowiedziałam się, że później byliście na randce.
Bohaterka wczorajszego koncertu usiadła z wrażenia na najbliższej ławce. Jeszcze jeden dopływ podobnych informacji, a czuła, że nie dojdzie do własnego domu! Dopiero teraz pojęła jak czasami czują się niektóre gwiazdy, gdy czasopisma rozsyłają same plotki.
- To okropne- uznała Rose, przymykając oczy i dotykając dłonią swojego czoła.- Jak można w ogóle pisać takie bzdury?
- Widocznie można- powiedziała Carly i usiadła tuż obok swojej przyjaciółki.- Nie martw się. Prędzej czy później cała sprawa ucichnie…

           Rose wróciła z łazienki, po czym przebrała się w piżamę i upadła na łóżko, wzdychając ciężko. To był ciężki i pełen stresu dzień. Dziewczyna czuła, że dosłownie za parę sekund zaśnie. Gdyby nie nagły SMS, padłaby od razu. Podirytowana spojrzała na zegarek. Było kilka minut po północy. Kto normalny pisze o tej porze?!
           Zdziwiona dostrzegła, że wiadomość pochodzi od nieznanego jej numeru. Treść SMS’a brzmiała następująco:
„Dobranoc! Jak tam wrażenia po koncercie? :)”

Rose bez dłuższego namysłu zaczęła odpisywać na tajemniczą, elektroniczną korespondecję.
„Kim jesteś i skąd znasz mój numer?”.
 Nie musiała długo czekać na odpowiedź. Dotarła już po minucie.
„ Poznałaś mnie już… ;) Podpowiem, że znasz mnie ze szkoły. A tak w ogóle, to mów mi Swaggie ;) Gdybyś miała jakikolwiek problem, możesz do mnie napisać. Zawsze służę pomocą, Rose!”

- Czy ja upadłam na głowę?!- zdenerwowała się nastolatka, zakrywając twarz poduszką.- Piszę z jakimś gościem, którego kompletnie nie znam, dodatkowo podającego się za mojego znajomego ze szkoły! Pedofil jak nic!
Dziewczyna ponownie popatrzyła na ekran komórki.
- Gdyby mnie nie znał nie wiedziałby jak mam na imię…- przemknęło jej przez myśl.- W sumie to może naprawdę któryś z chłopców… Jutro spróbuję do niego zadzwonić!

„Dzięki, Swaggie… Na pewno skorzystam z Twojej pomocy. A Ty co, nie idziesz spać?”

Rose podniosła się z łóżka, aby przejrzeć się w lusterku. Nie minęło pół minuty, a nadeszła odpowiedź.

„Nieee, to nie czas na spanie, przynajmniej w moim mniemaniu! ;) Jeżeli jesteś zmęczona, to nie będę Ci przeszkadzał. Słodkich snów! :)”

Nastolatka pospiesznie odpisała na SMS’a.

Nie, nie jestem zmęczona, no coś Ty! Porozmawiajmy jeszcze o czymś, straszliwie mi się nudzi! ;)”

Rose uśmiechnęła się do swojego telefonu, czekając na kolejną wiadomość od Swaggie’go. 

5 komentarzy:

  1. Łuhu! Jestem pierwsza!
    No więc tak; O mamuniu, świetnie piszesz!
    Swaggie - Justin. Justn - Swaggie. Juggie ;D
    Mogłabyś dodać obserwatorów? To by mi bardzo ułatwiło życie ^.^

    Weeeny <3
    Calm/ Celine/ to skomplikowane!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział.
    Czemu tak długo go nie dawałaś. Liczę na to, że kolejny pojawi się szybciej.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest genialny. Jest mistrzynią w pisaniu książek,Oli! ;D

    L.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za Justinem Biberem, ale twoje opowiadanie umie człowieka nakłonić do uśmiechu przy czytaniu o nim. Pozdrawiam i życzę weny ^u^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dodasz kolejny rozdział, po prostu zniknęłaś. Nie wiem, nauka? Proszę cię daj znać o sobie i coś napisz np. kolejny rozdzialik, albo chociaż wyjaśnij czemu nic nie piszesz.
    A.

    OdpowiedzUsuń