Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. Jeśli popełniam jakieś błędy- powiedzcie mi o tym!
Ach, no i nie wiem jeszcze DOKŁADNIE wszystkiego o Justinie, ale na pewno opanowałam wystarczającą część tej wiedzy, aby napisać swoją własną historię :)
„Koncert”
- Rose, nie
grzeb się tak!- dwie nastoletnie dziewczyny pędziły przez ogromny tłum
piszczących rówieśniczek.- Musimy być jak najbliżej sceny! Chcę go zobaczyć!
Jedna z przepychających się przez
gwar dziewczyn miała sięgające ramion kręcone, kasztanowe włosy i brązowe oczy,
z radością patrzące na świat. Była nieziemsko piękna, idealna figura, paznokcie
i makijaż, nie wspominając o cudownej osobowości i stylu ubierania się. Nosiła
imię Carly. Ciągnęła za rękę pewną średniego wzrostu dziewczynę z aparatem na
zębach. Posiadała duże, błękitne oczy, z obojętnością spoglądające na wszystko,
co działo się wokół. Jej, sięgające połowy pleców blond włosy szamotały się za
ciągniętą dziewczyną. Rodzice nadali jej imię Rose.
Owe zamieszanie spowodowane
było długo wyczekiwanym koncertem wielkiej gwiazdy i sławnego na całym świecie
młodego idola milionów nastolatek- Justina Biebera. Gwiazdor posiadał mnóstwo
fanów, lecz także wielu wrogów. Nienawidzili go za to, że na samym początku swojej
kariery, czyli w wieku 14-lat, zdaniem wielu osób śpiewał zbyt wysokim głosem.
Aktualnie był utalentowanym i niezwykle przystojnym 19-latkiem.
Rose należała do grupy nielubiących
Justina. Jej przyjaciółka, Carly była tak zwaną „Belieberką”, czyli fanką tegoż
gwiazdora. Nazwa pochodzi od angielskiego słowa „Believer”, co oznacza
„Wierzyciel”. Bieber zawsze namawiał fanów do wiary w marzenia, więc określenie
„Belieber” jest połączeniem nazwiska piosenkarza ze słowem „Believer”. Carly
zaciągnęła anty-fankę na koncert swojego ulubionego piosenkarza.
Dwóm przyjaciółkom udało się dotrzeć
aż pod samą scenę. Wiele innych wielbicielek pchało się na sam przód, lecz nie
osiągnęły celu. Tańczący na scenie, oświetlany milionami kolorowych świateł i nagrywany
tysiącami kamer Justin Bieber z uśmiechem na ustach śpiewał swój najnowszy hit.
Tysiące piszczących dziewczyn podnosiło wielkie transparenty z napisami
„Kochamy Cię Justin!”, „Jesteś najlepszy!” i tym podobne. Podekscytowana Carly
wyciągnęła wysoko swe dłonie i krzyczała najgłośniej jak tylko potrafiła. Rose
nie potrafiła zrozumieć jej radości. „Co w tym chłopaku takiego
ekscytującego?”- zadała sobie pytanie. Nagle, nie wiadomo dlaczego, dziewczyna
spostrzegła, że jej stopa porusza się w rytm muzyki. Jej ciało zaczynało drgać.
- Dosyć!- skarciła się w duchu.-
Jego muzyka wcale nie jest warta, aby przy niej tańczyć…
Carly była cała czerwona na
twarzy, gdy patrzyła na płynne ruchy swojego idola. Krzyczała i piszczała razem
z innymi fankami Justina. Jej marzenie się spełniło- mogła zobaczyć ukochanego
piosenkarza na żywo. Dzieliło ich zaledwie od siebie parę metrów… Oddychała tym
samym powietrzem co on, delektowała się smakiem dobrej zabawy… Carly była w
siódmym niebie, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która nienawidziła
Justina Biebera. Przyszła tu jedynie dlatego, ponieważ nie chciała sprawiać
swojej najlepszej koleżance przykrości, bo tego dnia Carly obchodziła swoje 18
urodziny.
Nagle piosenkarz zwrócił uwagę
na dwie nastolatki stojące w pierwszym rzędzie. Jedna z nich skakała i
piszczała ze szczęścia, natomiast druga czuwała z założonymi rękoma i obojętnie
przyglądała się jego występowi. - Obojętność?- pomyślał Justin.- Coś nowego…
Chłopak puścił pawie oczko i
uśmiechnął się do uszczęśliwionej Carly. Dziewczyna złapała się za miejsce, w
którym powinno być serce i westchnęła głośno. Na ten gest gwiazdor zaśmiał się
cicho, prawie myląc słowa piosenki, którą aktualnie śpiewał.
Niespodziewanie atmosfera na sali
koncertowej zmieniła się nie do poznania. Głośna i szybka muzyka zmieniła się w
spokojną melodię.
- Co się dzieje?- zapytała
zdezorientowana Rose i rozejrzała się dookoła.
- Zaraz koncert powinien się zakończyć.
Justin zawsze zaprasza na scenę jakąś piękną dziewczynę i śpiewa dla niej
uroczą piosenkę- „One Less Lonely Girl”, co znaczy „Jedną samotną dziewczynę
mniej”, po czym zabiera tę szczęściarę za scenę- opowiedziała Carly.- To
właśnie dlatego popędziłyśmy na sam przód tłumu. Mam nadzieję, że to właśnie
mnie wybierze!
Rose westchnęła głęboko i spojrzała
się na Justina, szepczącego coś pewnemu wysokiemu mężczyźnie w niebieskiej
koszulce. Chłopak popatrzył się w stronę dwóch nastoletnich przyjaciółek.
- O Boże, spojrzał się na mnie,
spojrzał na mnie!- podekscytowała się zauważona fanka.
Jej blondwłosa koleżanka uśmiechnęła
się, bo pomimo tego, że nie przepadała za Justinem Bieberem, była szczęśliwa,
ponieważ Carly za chwilę mogła spełnić swoje marzenie- czyli znaleźć się razem
ze swoim idolem na scenie.
Piosenkarz zaczął śpiewać utwór,
którym miał zakończyć swój koncert w Phoenix, rodzinnym mieście dwóch
najlepszych przyjaciółek. Mężczyzna w niebieskiej koszulce, wcześniej
rozmawiający z Justinem, zszedł ze sceny i udał się wzdłuż tłumu, szukając
dziewczyny wskazanej przez gwiazdora. Nagle zatrzymał się przy Carly i Rose.
Serce fanki Biebera zaczęło bić jak szalone. Czyżby to właśnie ona miała zostać
wybrana? Czy dane jej było stanąć tuż obok swojego idola, potrzymać go za rękę,
poczuć jego dotyk…?
Niespodziewanie mężczyzna
pociągnął Rose za nadgarstek i zaczął prowadzić wyrywającą się dziewczynę w
stronę sceny.
- Nie, ja wcale nie chcę tam iść!-
protestowała blondynka.- To nie ja miałam być wybrana!
-
Sam Justin polecił cię przyprowadzić- powiedział jeden z tancerzy.
„Czyli wtedy, gdy Carly myślała, że
Justin się na nią spojrzał tak naprawdę patrzył się… Na mnie…?”- pomyślała
dziewczyna i rzuciła swojej najlepszej
przyjaciółce przepraszające spojrzenie. Zawiedziona i zdezorientowana
fanka Justina spoglądała na prowadzoną przez mężczyznę szczęściarę.
- Przecież to miałam być ja…- zasmuciła się, a
po jej policzku spłynęła malutka łza.
Jeden z tancerzy wprowadził
zdezorientowaną Rose na scenę. Justin odwrócił się w jej stronę, ciągle
śpiewając swoją piosenkę. Uśmiechnął się do dziewczyny i wskazał jej ogromny,
ciemny tron. Blondynka nieśmiało usiadła na wskazanym miejscu. Piosenkarz przycupnął
na jednym z oparć siedziska, nie przestając śpiewać. Położył Rose jedną dłoń na
ramieniu i spojrzał się na nią, po czym założył jej na głowę wianek upleciony z
najprawdziwszych kwiatów z fioletową wstążką, delikatnie opadającą na jej plecy.
Dziewczyna popatrzyła na czekoladowe i ciepłe oczy idola milionów nastolatek.
Był szatynem a jego grzywka była uniesiona.
- „Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną
samotną dziewczynę mniej
Będzie
o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną
samotną dziewczynę mniej”
Rose
popatrzyła na chłopaka i na chwilę zapomniała o niechęci, którą do
niego żywiła.
Uśmiechnęła się delikatnie, ale za chwilę przymknęła usta, gdyż nie chciała
pokazywać piosenkarzowi swojego niebieskiego aparatu na zęby. Justin zaśmiał się
cicho, śpiewając dalej. Uwagę Rose przykuło jedno zdanie: „Jeśli tylko wpuściłabyś mnie do swojego świata, byłoby o jedną samotną
dziewczynę mniej”. Może muzyka
Justina nie była wcale taka zła…?
Nagle Rose usłyszała głośne
oklaski i krzyki. Okazało się, że dziewczyna była tak bardzo zasłuchana, że
nawet nie sprzeciwiła się, gdy gwiazdor dotknął jej policzka i nie zauważyła,
gdy skończył śpiewać piosenkę. Chłopak stał tuż przed nią. Pochylił się nad
siedzącą na tronie nastolatką i odsunął mały mikrofon od ust, aby nie było
słychać co mówi.
- I co,
panienko obojętna? Spodobała ci się moja muzyka?- zapytał, uśmiechając się
łobuzersko.
Nagle
rozległo się głośne plaśnięcie. Na policzku Justina widniał niezwykle czerwony
i wyraźny ślad kobiecej dłoni.
- Auuu…-
jęknął gwiazdor.
- Jak
śmiesz…!- krzyknęła zdenerwowana Rose.- Jak śmiesz nazywać mnie „panienką
obojętną”?! Jak mogłeś mnie dotknąć?! Wypraszam sobie!
Dziewczyna
była tak bardzo zdenerwowana, że w jej oczach błyszczały łzy złości.
Niespodziewanie do nastolatki
podbiegli oburzeni ochroniarze.
- Nie-
powiedział Justin, podnosząc rękę do góry, aby uspokoić strażników.- Zostawcie
ją w spokoju. Jedyne co macie z nią zrobić, to bezpiecznie wyprowadzić z sali
koncertowej.
Nagle Rose
zrzuciła z głowy wianek, który podczas wykonywania utworu założył jej
piosenkarz. Chłopak podniósł ozdobę i przepraszającym wzrokiem spojrzał na dziewczynę. Westchnął, po czym przysunął
malutki mikrofon z powrotem do ust, zwracając się do oburzonej zachowaniem Rose
publiczności.
- Kochani,
to był naprawdę wspaniały wieczór! Serdecznie dziękuję wam za wspólną zabawę!
Jesteście cudownymi fanami, bez was nie byłbym tym, kim jestem. Jeszcze raz
wielkie dzięki i do zobaczenia, Phoenix! Kocham was!- powiedział Justin i
machając do fanów zszedł ze sceny wraz z ochroniarzami, znikając za kulisami.
Trójka
strażników zmierzała wraz z Rose do wyjścia. Dziewczyna już całkowicie
ochłonęła po koncercie i wydobyła z siebie wszystkie negatywne emocje. Teraz
pragnęła jedynie wrócić do domu, upaść na łóżko i zasnąć.
- Czy mogę
poczekać na koleżankę przy wyjściu?- odezwała się nagle, a ochroniarze pokiwali
głowami i zniknęli za najbliższym zakrętem.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że
Justin wybrał Rose… Przecież patrzył się centralnie na mnie- ubolewała Carly,
stojąca jako ostatnia osoba w kolejce do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z
Justinem Bieberem.- Miliony dziewczyn chciałyby być na jej miejscu… Dlaczego
nie potrafiła tego docenić?
Nagle
spostrzegła, że nastała jej kolej na spotkanie ze swoim idolem. Miała pecha,
gdyż czekała najdłużej. Gdy młody gwiazdor dostrzegł Carly, uśmiechnął się i
klasnął w dłonie.
- Miło cię
widzieć- oznajmił.- Czy byłby problem, gdybyś posiedziała tu ze mną trochę
dłużej?
Dziewczyna
zaczerpnęła powietrza i zaczęła wachlować się dłonią.
- Jasne, że
nie, dla ciebie wszystko- odpowiedziała rozmarzonym głosem, po czym szybko
wyciągnęła telefon komórkowy i zrobiła nim zdjęcie piosenkarzowi.
Chłopak
zamrugał i przetarł oczy, wcześniej zaślepiony fleszem.
- Wybacz-
zaśmiała się Carly- musiałam…
- Jestem
przyzwyczajony.
Brązowowłosa
pokiwała powoli głową, po czym Justin pokazał jej gestem, aby usiadła na
fotelu, co też uczyniła. Justin skinął głową na otaczających go ochroniarzy, którzy
wyszli z małego, pomalowanego na biało pomieszczenia służącego do robienia
zdjęć.
Gwiazdor nie usiadł na drugim
fotelu, tylko ciągle krążył po pokoju, przypatrując się każdej rzeczy po kolei.
- Widziałem,
że przyszłaś na mój koncert z koleżanką. Nie gniewasz się, że to właśnie ją
wybrałem, aby przyszła do mnie na scenę? Widziałem, że ty pragnęłaś tego o
wiele bardziej, ale wciąż nie mogłem znieść myśli, że twoja przyjaciółka
pojawiła się na moim występie, ciągle pozostając obojętną do mojej muzyki. To
coś nowego. Nie jestem przyzwyczajony do obojętności, tylko do radujących się
fanów. Chciałem przekonać do siebie tamtą dziewczynę, ale coś mi nie wyszło…
- Naprawdę
przepraszam za jej zachowanie!- powiedziała Carly, spoglądając przepraszającym
wzrokiem na policzek chłopaka, na którym był naklejony ogromny plaster i
wacik.- Nie sądziłam, że mogłaby cię uderzyć!
Justin
zaśmiał się wesoło, ukazując rząd perłowo białych zębów.
- Nic się
nie stało! W każdym razie chciałbym prosić cię o przysługę… Wiem, że to mogłoby
się nie spodobać twojej przyjaciółce, ale…
- Ona ma na
imię Rose.
- Więc czy
Rose byłaby przeciwna gdybyś… Dała mi jej numer telefonu? Od razu oznajmiam, że
chciałbym ją jedynie przeprosić, nie wykorzystywałbym tego numeru do innych
celów niż przeprosiny!
Carly
otworzyła szeroko oczy i pogrążyła się w
rozmyślaniach. Jej koleżanka nie przepadała za Justinem, a gdyby on zaczął z
nią rozmawiać, zapewne domyśliłaby się, że to właśnie Carly dała gwiazdorowi
jej numer.
- Wiesz…
- Nalegam-
przerwał jej chłopak.
Dziewczyna
zaczęła wiercić się na skórzanym fotelu, ściskając nerwowo rękawy swojej
bluzki. Zagryzła wargi i westchnęła.
- A co
jeżeli Rose dowie się, że zrobiłam to bez jej zgody?- zmartwiła się nastolatka,
zaczesując swoją grzywkę do tyłu.- Wkurzyłaby się.
- Nie dowie
się, obiecuję.
- Jak masz
zamiar sprawić, aby się nie domyśliła?
-
Improwizacja?
Justin
ponownie uśmiechnął się najpiękniej jak umiał i wsadził ręce do kieszeni
spodni.
- To jak
będzie?
Carly przymknęła oczy i ponownie westchnęła w
geście zmęczenia i rezygnacji.
- No dobrze,
dam ci jej numer, ale Rose ma się nie dowiedzieć od kogo go masz, jasne?
- Jasne jak
słońce.
Piosenkarz podał dziewczynie małą
karteczkę i długopis, a ona zapisała na niej numer telefonu swojej
przyjaciółki. Gdy skończyła chłopak chwycił pisak, po czym podwinął rękaw
bluzki fanki. Zaczął pisać na przedramieniu dziewczyny jakieś liczby. Carly
zarumieniła się i wzdrygnęła. Dostrzegła kolejny uśmiech Justina, kiedy skończył
zapisywać ostatnią cyfrę.
- A oto mój
numer! Proszę cię jedynie, abyś nie sprzedała go mediom… Gdybyś kiedykolwiek
chciała zadzwonić lub napisać, nie krępuj się. Zawsze postaram się pomóc-
obiecał gwiazdor, aż nagle fanka zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła go
mocno.
Pożegnała
się ze swoim idolem, po czym szybko ruszyła ku drzwiom wyjściowym, aby spotkać
się z przyjaciółką.
- Urocza- zaśmiał się Justin,
wracając do swojej garderoby.
Po chwili
chłopak wkroczył do małego pomieszczenia w którym stało ogromne, podświetlane lustro.
Na dużej komodzie leżała spora ilość przedmiotów potrzebnych do przystosowania
piosenkarza do występu na scenie. Młody gwiazdor otworzył parę szuflad, w
poszukiwaniu swojego telefonu komórkowego. W skrytkach znalazł w większości
ubrania, lecz szukanej rzeczy ani śladu.
- Czy
potrzebujesz tego?
Justin
obrócił się zaciekawiony, po czym dostrzegł, że na krześle siedzi wysoka,
ciemnowłosa kobieta i w dłoni trzyma jeden z najnowszych telefonów na rynku,
należący do Biebera. Tajemnicza osoba miała na imię Allison i była
odpowiedzialna za wybór dziewczyny, która ma wejść na scenę na każdym koncercie
Justina. Oddała właścicielowi zgubę i splotła ręce na piersi.
- Widzę, że
poradziłeś sobie w wybraniu szczęściary, która miała zasiąść na tronie?
Myślałam, że to moja robota- powiedziała Allison, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś
zła?- zapytał ciekawy chłopak, sprawdzając godzinę na ekranie komórki.
- Skądże,
wcale! Po prostu byłam trochę… Zdziwiona? Tak czy inaczej widzę, że chyba źle
wybrałeś. Nigdy nie sądziłabym, że fanka mogłaby ci strzelić z liścia!-
zaśmiała się.
- Ona nie
jest moją fanką, to po pierwsze- zaczął mówić Justin, jedną ręką grając w grę
na telefonie, a drugą sięgając po paczkę chipsów leżącą niedaleko.- Po drugie,
była tego warta. Naprawdę.
- Serio?
Jesteś tego pewien? Ja uważam, że…
- NIECH TO,
PRZEGRAŁEM!- zdenerwował się piosenkarz, wrogo patrząc na wielki i czerwony
napis z gry „PRZEGRANA”.
Allison
westchnęła, po czym pociągnęła za klamkę od drzwi garderoby gwiazdora.
- Zbieraj
się, zaraz cała ekipa wraca do hotelu- powiedziała, po czym opuściła
pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając pogrążonego w grze na
swoim telefonie komórkowym Justina Biebera.
Okej, Shade spięła ekhm... swoje pięć liter i postanowiła skomentować.
OdpowiedzUsuńCześć! ;) Nie powinno mnie tu być, jakoby wyrzekam się Justina, ale *prycha* jest nawet spoko. Zwłaszcza ta, jego muzyczka w tle ^^
Całkiem padłam, kiedy Bieber wkurzył się na napis w telefonie.
Nie wyłapałam błędów ortograficznych - duży sukces. Natomiast interpunkcja nie moja bajka (buuu po, co to komu?!) no i... no!
I oto tym, ciekawym akcentem kończymy, drodzy państwo!
Weeeny <3
Celine
Nie jestem fanką Justina, ale bardziej wrogiem, nie wiem z jakiego powodu. Jednak postanowiłam tu zajrzeć, bo czytałam twój poprzedni blog i się nie zawiodłam. Piszesz może jaszcze lepiej niż tam. A tak w ogóle nie wiem co mi odbiło, że to czytam, ale jak najbardziej ta historia jak na razie mi się BARDZO podoba. Po mimo mojej nienawiści do Justina będę zaglądała na twojego bloga i niecierpliwie czekała na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńA.
PS.Kiedy kolejny rozdział!
Fenomen!
OdpowiedzUsuńL.(Lóczyn)