niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 1

Oto mój pierwszy rozdział, miłej lektury!
Jestem otwarta na konstruktywną krytykę. Jeśli popełniam jakieś błędy- powiedzcie mi o tym! 
Ach, no i nie wiem jeszcze DOKŁADNIE wszystkiego o Justinie, ale na pewno opanowałam wystarczającą część tej wiedzy, aby napisać swoją własną historię :) 




„Koncert”

 - Rose, nie grzeb się tak!- dwie nastoletnie dziewczyny pędziły przez ogromny tłum piszczących rówieśniczek.- Musimy być jak najbliżej sceny! Chcę go zobaczyć!
Jedna z przepychających się przez gwar dziewczyn miała sięgające ramion kręcone, kasztanowe włosy i brązowe oczy, z radością patrzące na świat. Była nieziemsko piękna, idealna figura, paznokcie i makijaż, nie wspominając o cudownej osobowości i stylu ubierania się. Nosiła imię Carly. Ciągnęła za rękę pewną średniego wzrostu dziewczynę z aparatem na zębach. Posiadała duże, błękitne oczy, z obojętnością spoglądające na wszystko, co działo się wokół. Jej, sięgające połowy pleców blond włosy szamotały się za ciągniętą dziewczyną. Rodzice nadali jej imię Rose.
         Owe zamieszanie spowodowane było długo wyczekiwanym koncertem wielkiej gwiazdy i sławnego na całym świecie młodego idola milionów nastolatek- Justina Biebera. Gwiazdor posiadał mnóstwo fanów, lecz także wielu wrogów. Nienawidzili go za to, że na samym początku swojej kariery, czyli w wieku 14-lat, zdaniem wielu osób śpiewał zbyt wysokim głosem. Aktualnie był utalentowanym i niezwykle przystojnym 19-latkiem.
          Rose należała do grupy nielubiących Justina. Jej przyjaciółka, Carly była tak zwaną „Belieberką”, czyli fanką tegoż gwiazdora. Nazwa pochodzi od angielskiego słowa „Believer”, co oznacza „Wierzyciel”. Bieber zawsze namawiał fanów do wiary w marzenia, więc określenie „Belieber” jest połączeniem nazwiska piosenkarza ze słowem „Believer”. Carly zaciągnęła anty-fankę na koncert swojego ulubionego piosenkarza.
           Dwóm przyjaciółkom udało się dotrzeć aż pod samą scenę. Wiele innych wielbicielek pchało się na sam przód, lecz nie osiągnęły celu. Tańczący na scenie, oświetlany milionami kolorowych świateł i nagrywany tysiącami kamer Justin Bieber z uśmiechem na ustach śpiewał swój najnowszy hit. Tysiące piszczących dziewczyn podnosiło wielkie transparenty z napisami „Kochamy Cię Justin!”, „Jesteś najlepszy!” i tym podobne. Podekscytowana Carly wyciągnęła wysoko swe dłonie i krzyczała najgłośniej jak tylko potrafiła. Rose nie potrafiła zrozumieć jej radości. „Co w tym chłopaku takiego ekscytującego?”- zadała sobie pytanie. Nagle, nie wiadomo dlaczego, dziewczyna spostrzegła, że jej stopa porusza się w rytm muzyki. Jej ciało zaczynało drgać.
- Dosyć!- skarciła się w duchu.- Jego muzyka wcale nie jest warta, aby przy niej tańczyć…
             Carly była cała czerwona na twarzy, gdy patrzyła na płynne ruchy swojego idola. Krzyczała i piszczała razem z innymi fankami Justina. Jej marzenie się spełniło- mogła zobaczyć ukochanego piosenkarza na żywo. Dzieliło ich zaledwie od siebie parę metrów… Oddychała tym samym powietrzem co on, delektowała się smakiem dobrej zabawy… Carly była w siódmym niebie, w przeciwieństwie do swojej przyjaciółki, która nienawidziła Justina Biebera. Przyszła tu jedynie dlatego, ponieważ nie chciała sprawiać swojej najlepszej koleżance przykrości, bo tego dnia Carly obchodziła swoje 18 urodziny.
                 Nagle piosenkarz zwrócił uwagę na dwie nastolatki stojące w pierwszym rzędzie. Jedna z nich skakała i piszczała ze szczęścia, natomiast druga czuwała z założonymi rękoma i obojętnie przyglądała się jego występowi. - Obojętność?- pomyślał Justin.- Coś nowego…
Chłopak puścił pawie oczko i uśmiechnął się do uszczęśliwionej Carly. Dziewczyna złapała się za miejsce, w którym powinno być serce i westchnęła głośno. Na ten gest gwiazdor zaśmiał się cicho, prawie myląc słowa piosenki, którą aktualnie śpiewał.
                 Niespodziewanie atmosfera na sali koncertowej zmieniła się nie do poznania. Głośna i szybka muzyka zmieniła się w spokojną melodię.
- Co się dzieje?- zapytała zdezorientowana Rose i rozejrzała się dookoła.
- Zaraz koncert powinien się zakończyć. Justin zawsze zaprasza na scenę jakąś piękną dziewczynę i śpiewa dla niej uroczą piosenkę- „One Less Lonely Girl”, co znaczy „Jedną samotną dziewczynę mniej”, po czym zabiera tę szczęściarę za scenę- opowiedziała Carly.- To właśnie dlatego popędziłyśmy na sam przód tłumu. Mam nadzieję, że to właśnie mnie wybierze!
Rose westchnęła głęboko i spojrzała się na Justina, szepczącego coś pewnemu wysokiemu mężczyźnie w niebieskiej koszulce. Chłopak popatrzył się w stronę dwóch nastoletnich przyjaciółek.
- O Boże, spojrzał się na mnie, spojrzał na mnie!- podekscytowała się zauważona fanka.
Jej blondwłosa koleżanka uśmiechnęła się, bo pomimo tego, że nie przepadała za Justinem Bieberem, była szczęśliwa, ponieważ Carly za chwilę mogła spełnić swoje marzenie- czyli znaleźć się razem ze swoim idolem na scenie.
              Piosenkarz zaczął śpiewać utwór, którym miał zakończyć swój koncert w Phoenix, rodzinnym mieście dwóch najlepszych przyjaciółek. Mężczyzna w niebieskiej koszulce, wcześniej rozmawiający z Justinem, zszedł ze sceny i udał się wzdłuż tłumu, szukając dziewczyny wskazanej przez gwiazdora. Nagle zatrzymał się przy Carly i Rose. Serce fanki Biebera zaczęło bić jak szalone. Czyżby to właśnie ona miała zostać wybrana? Czy dane jej było stanąć tuż obok swojego idola, potrzymać go za rękę, poczuć jego dotyk…?
              Niespodziewanie mężczyzna pociągnął Rose za nadgarstek i zaczął prowadzić wyrywającą się dziewczynę w stronę sceny.
- Nie, ja wcale nie chcę tam iść!- protestowała blondynka.- To nie ja miałam być wybrana!
- Sam Justin polecił cię przyprowadzić- powiedział jeden z tancerzy.
„Czyli wtedy, gdy Carly myślała, że Justin się na nią spojrzał tak naprawdę patrzył się… Na mnie…?”- pomyślała dziewczyna i rzuciła swojej najlepszej  przyjaciółce przepraszające spojrzenie. Zawiedziona i zdezorientowana fanka Justina spoglądała na prowadzoną przez mężczyznę szczęściarę.
 - Przecież to miałam być ja…- zasmuciła się, a po jej policzku spłynęła malutka łza.
Jeden z tancerzy wprowadził zdezorientowaną Rose na scenę. Justin odwrócił się w jej stronę, ciągle śpiewając swoją piosenkę. Uśmiechnął się do dziewczyny i wskazał jej ogromny, ciemny tron. Blondynka nieśmiało usiadła na wskazanym miejscu. Piosenkarz przycupnął na jednym z oparć siedziska, nie przestając śpiewać. Położył Rose jedną dłoń na ramieniu i spojrzał się na nią, po czym założył jej na głowę wianek upleciony z najprawdziwszych kwiatów z fioletową wstążką, delikatnie opadającą na jej plecy. Dziewczyna popatrzyła na czekoladowe i ciepłe oczy idola milionów nastolatek. Był szatynem a jego grzywka była uniesiona.
- „Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną samotną dziewczynę mniej
Będzie o jedną samotną dziewczynę mniej
Jedną samotną dziewczynę mniej”
Rose popatrzyła na chłopaka i na chwilę zapomniała o niechęci, którą do
niego żywiła. Uśmiechnęła się delikatnie, ale za chwilę przymknęła usta, gdyż nie chciała pokazywać piosenkarzowi swojego niebieskiego aparatu na zęby. Justin zaśmiał się cicho, śpiewając dalej. Uwagę Rose przykuło jedno zdanie: „Jeśli tylko wpuściłabyś mnie do swojego świata, byłoby o jedną samotną dziewczynę mniej”.  Może muzyka Justina nie była wcale taka zła…?
               Nagle Rose usłyszała głośne oklaski i krzyki. Okazało się, że dziewczyna była tak bardzo zasłuchana, że nawet nie sprzeciwiła się, gdy gwiazdor dotknął jej policzka i nie zauważyła, gdy skończył śpiewać piosenkę. Chłopak stał tuż przed nią. Pochylił się nad siedzącą na tronie nastolatką i odsunął mały mikrofon od ust, aby nie było słychać co mówi.
- I co, panienko obojętna? Spodobała ci się moja muzyka?- zapytał, uśmiechając się łobuzersko.
Nagle rozległo się głośne plaśnięcie. Na policzku Justina widniał niezwykle czerwony i wyraźny ślad kobiecej dłoni.
- Auuu…- jęknął gwiazdor.
- Jak śmiesz…!- krzyknęła zdenerwowana Rose.- Jak śmiesz nazywać mnie „panienką obojętną”?! Jak mogłeś mnie dotknąć?! Wypraszam sobie!
Dziewczyna była tak bardzo zdenerwowana, że w jej oczach błyszczały łzy złości.
                 Niespodziewanie do nastolatki podbiegli oburzeni ochroniarze.
- Nie- powiedział Justin, podnosząc rękę do góry, aby uspokoić strażników.- Zostawcie ją w spokoju. Jedyne co macie z nią zrobić, to bezpiecznie wyprowadzić z sali koncertowej.
Nagle Rose zrzuciła z głowy wianek, który podczas wykonywania utworu założył jej piosenkarz. Chłopak podniósł ozdobę i przepraszającym wzrokiem spojrzał  na dziewczynę. Westchnął, po czym przysunął malutki mikrofon z powrotem do ust, zwracając się do oburzonej zachowaniem Rose publiczności.
- Kochani, to był naprawdę wspaniały wieczór! Serdecznie dziękuję wam za wspólną zabawę! Jesteście cudownymi fanami, bez was nie byłbym tym, kim jestem. Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia, Phoenix! Kocham was!- powiedział Justin i machając do fanów zszedł ze sceny wraz z ochroniarzami, znikając za kulisami.
Trójka strażników zmierzała wraz z Rose do wyjścia. Dziewczyna już całkowicie ochłonęła po koncercie i wydobyła z siebie wszystkie negatywne emocje. Teraz pragnęła jedynie wrócić do domu, upaść na łóżko i zasnąć.
- Czy mogę poczekać na koleżankę przy wyjściu?- odezwała się nagle, a ochroniarze pokiwali głowami i zniknęli za najbliższym zakrętem.
              - Wciąż nie mogę uwierzyć, że Justin wybrał Rose… Przecież patrzył się centralnie na mnie- ubolewała Carly, stojąca jako ostatnia osoba w kolejce do zrobienia sobie pamiątkowego zdjęcia z Justinem Bieberem.- Miliony dziewczyn chciałyby być na jej miejscu… Dlaczego nie potrafiła tego docenić?
Nagle spostrzegła, że nastała jej kolej na spotkanie ze swoim idolem. Miała pecha, gdyż czekała najdłużej. Gdy młody gwiazdor dostrzegł Carly, uśmiechnął się i klasnął w dłonie.
- Miło cię widzieć- oznajmił.- Czy byłby problem, gdybyś posiedziała tu ze mną trochę dłużej?
Dziewczyna zaczerpnęła powietrza i zaczęła wachlować się dłonią.
- Jasne, że nie, dla ciebie wszystko- odpowiedziała rozmarzonym głosem, po czym szybko wyciągnęła telefon komórkowy i zrobiła nim zdjęcie piosenkarzowi.
Chłopak zamrugał i przetarł oczy, wcześniej zaślepiony fleszem.
- Wybacz- zaśmiała się Carly- musiałam…
- Jestem przyzwyczajony.
Brązowowłosa pokiwała powoli głową, po czym Justin pokazał jej gestem, aby usiadła na fotelu, co też uczyniła. Justin skinął głową na otaczających go ochroniarzy, którzy wyszli z małego, pomalowanego na biało pomieszczenia służącego do robienia zdjęć.
                  Gwiazdor nie usiadł na drugim fotelu, tylko ciągle krążył po pokoju, przypatrując się każdej rzeczy po kolei.
- Widziałem, że przyszłaś na mój koncert z koleżanką. Nie gniewasz się, że to właśnie ją wybrałem, aby przyszła do mnie na scenę? Widziałem, że ty pragnęłaś tego o wiele bardziej, ale wciąż nie mogłem znieść myśli, że twoja przyjaciółka pojawiła się na moim występie, ciągle pozostając obojętną do mojej muzyki. To coś nowego. Nie jestem przyzwyczajony do obojętności, tylko do radujących się fanów. Chciałem przekonać do siebie tamtą dziewczynę, ale coś mi nie wyszło…
- Naprawdę przepraszam za jej zachowanie!- powiedziała Carly, spoglądając przepraszającym wzrokiem na policzek chłopaka, na którym był naklejony ogromny plaster i wacik.- Nie sądziłam, że mogłaby cię uderzyć!
Justin zaśmiał się wesoło, ukazując rząd perłowo białych zębów.
- Nic się nie stało! W każdym razie chciałbym prosić cię o przysługę… Wiem, że to mogłoby się nie spodobać twojej przyjaciółce, ale…
- Ona ma na imię Rose.
- Więc czy Rose byłaby przeciwna gdybyś… Dała mi jej numer telefonu? Od razu oznajmiam, że chciałbym ją jedynie przeprosić, nie wykorzystywałbym tego numeru do innych celów niż przeprosiny!
Carly otworzyła szeroko oczy i pogrążyła się  w rozmyślaniach. Jej koleżanka nie przepadała za Justinem, a gdyby on zaczął z nią rozmawiać, zapewne domyśliłaby się, że to właśnie Carly dała gwiazdorowi jej numer.
- Wiesz…
- Nalegam- przerwał jej chłopak.
Dziewczyna zaczęła wiercić się na skórzanym fotelu, ściskając nerwowo rękawy swojej bluzki. Zagryzła wargi i westchnęła.
- A co jeżeli Rose dowie się, że zrobiłam to bez jej zgody?- zmartwiła się nastolatka, zaczesując swoją grzywkę do tyłu.- Wkurzyłaby się.
- Nie dowie się, obiecuję.
- Jak masz zamiar sprawić, aby się nie domyśliła?
- Improwizacja?
Justin ponownie uśmiechnął się najpiękniej jak umiał i wsadził ręce do kieszeni spodni.
- To jak będzie?
 Carly przymknęła oczy i ponownie westchnęła w geście zmęczenia i rezygnacji.
- No dobrze, dam ci jej numer, ale Rose ma się nie dowiedzieć od kogo go masz, jasne?
- Jasne jak słońce.
             Piosenkarz podał dziewczynie małą karteczkę i długopis, a ona zapisała na niej numer telefonu swojej przyjaciółki. Gdy skończyła chłopak chwycił pisak, po czym podwinął rękaw bluzki fanki. Zaczął pisać na przedramieniu dziewczyny jakieś liczby. Carly zarumieniła się i wzdrygnęła. Dostrzegła kolejny uśmiech Justina, kiedy skończył zapisywać ostatnią cyfrę.
- A oto mój numer! Proszę cię jedynie, abyś nie sprzedała go mediom… Gdybyś kiedykolwiek chciała zadzwonić lub napisać, nie krępuj się. Zawsze postaram się pomóc- obiecał gwiazdor, aż nagle fanka zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła go mocno.
Pożegnała się ze swoim idolem, po czym szybko ruszyła ku drzwiom wyjściowym, aby spotkać się z przyjaciółką.
            - Urocza- zaśmiał się Justin, wracając do swojej garderoby.
Po chwili chłopak wkroczył do małego pomieszczenia w którym stało ogromne, podświetlane lustro. Na dużej komodzie leżała spora ilość przedmiotów potrzebnych do przystosowania piosenkarza do występu na scenie. Młody gwiazdor otworzył parę szuflad, w poszukiwaniu swojego telefonu komórkowego. W skrytkach znalazł w większości ubrania, lecz szukanej rzeczy ani śladu.
- Czy potrzebujesz tego?
Justin obrócił się zaciekawiony, po czym dostrzegł, że na krześle siedzi wysoka, ciemnowłosa kobieta i w dłoni trzyma jeden z najnowszych telefonów na rynku, należący do Biebera. Tajemnicza osoba miała na imię Allison i była odpowiedzialna za wybór dziewczyny, która ma wejść na scenę na każdym koncercie Justina. Oddała właścicielowi zgubę i splotła ręce na piersi.
- Widzę, że poradziłeś sobie w wybraniu szczęściary, która miała zasiąść na tronie? Myślałam, że to moja robota- powiedziała Allison, uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś zła?- zapytał ciekawy chłopak, sprawdzając godzinę na ekranie komórki.
- Skądże, wcale! Po prostu byłam trochę… Zdziwiona? Tak czy inaczej widzę, że chyba źle wybrałeś. Nigdy nie sądziłabym, że fanka mogłaby ci strzelić z liścia!- zaśmiała się.
- Ona nie jest moją fanką, to po pierwsze- zaczął mówić Justin, jedną ręką grając w grę na telefonie, a drugą sięgając po paczkę chipsów leżącą niedaleko.- Po drugie, była tego warta. Naprawdę.
- Serio? Jesteś tego pewien? Ja uważam, że…
- NIECH TO, PRZEGRAŁEM!- zdenerwował się piosenkarz, wrogo patrząc na wielki i czerwony napis z gry „PRZEGRANA”.
Allison westchnęła, po czym pociągnęła za klamkę od drzwi garderoby gwiazdora.

- Zbieraj się, zaraz cała ekipa wraca do hotelu- powiedziała, po czym opuściła pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając pogrążonego w grze na swoim telefonie komórkowym Justina Biebera.

3 komentarze:

  1. Okej, Shade spięła ekhm... swoje pięć liter i postanowiła skomentować.
    Cześć! ;) Nie powinno mnie tu być, jakoby wyrzekam się Justina, ale *prycha* jest nawet spoko. Zwłaszcza ta, jego muzyczka w tle ^^
    Całkiem padłam, kiedy Bieber wkurzył się na napis w telefonie.
    Nie wyłapałam błędów ortograficznych - duży sukces. Natomiast interpunkcja nie moja bajka (buuu po, co to komu?!) no i... no!
    I oto tym, ciekawym akcentem kończymy, drodzy państwo!
    Weeeny <3
    Celine

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem fanką Justina, ale bardziej wrogiem, nie wiem z jakiego powodu. Jednak postanowiłam tu zajrzeć, bo czytałam twój poprzedni blog i się nie zawiodłam. Piszesz może jaszcze lepiej niż tam. A tak w ogóle nie wiem co mi odbiło, że to czytam, ale jak najbardziej ta historia jak na razie mi się BARDZO podoba. Po mimo mojej nienawiści do Justina będę zaglądała na twojego bloga i niecierpliwie czekała na kolejne rozdziały.
    A.

    PS.Kiedy kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fenomen!

    L.(Lóczyn)

    OdpowiedzUsuń